Tomasz Kubin: Problem migracji jest nierozwiązywalny

Nawet rozsądna z punktu widzenia Zachodu polityka selekcjonowania przybyszów przyczynia się do pogłębiania problemu migracji – pisze politolog.

Publikacja: 27.08.2024 04:30

Jedną z najważniejszych przyczyn migracji są już obecnie, i coraz mocniej będą w przyszłości, następ

Jedną z najważniejszych przyczyn migracji są już obecnie, i coraz mocniej będą w przyszłości, następstwa zmian klimatu: na coraz większych obszarach Ziemi coraz trudniej będzie przeżyć.

Foto: PAP/EPA

Anglią wstrząsnęły dopiero co gwałtowne manifestacje skierowane przeciwko imigrantom. Migracja to także jeden z głównych tematów kampanii prezydenckiej w USA. W Polsce, dzięki spadkowi napięcia na granicy z Białorusią, temat chwilowo przycichł. Jednak wróci, i to raczej prędzej niż później. Po pierwsze dlatego, że migracja jest we współczesnym świecie zagadnieniem bardzo użytecznym politycznie. Po drugie, jest problemem w swojej istocie niemożliwym do trwałego rozwiązania. 

Zmiana klimatu zmusi wielu ludzi do migracji. Zachód sam się prosił o ten problem

Deklaracje polityków, instytucji czy organizacji zachodnich o „skutecznej ochronie i kontroli granic”, „efektywnej polityce migracyjnej” itp. są tylko zaklęciami, które mają stwarzać pozory działania i sprawczości. A jest tak dlatego, że w ramach szerokiego problemu migracji mamy do czynienia z przynajmniej kilkoma niemożliwymi do rozwiązania sprzecznościami. Co więcej, będący głównym celem migracji Zachód (Ameryka Północna i Europa) w znaczącym stopniu przyczynił się do ich zaistnienia.

Problem nasila się od dekady, ale oczywiście nie jest niczym nowym: ludzie zawsze przemieszczali się w poszukiwaniu miejsc, w których było więcej zasobów i warunki do życia były łatwiejsze. Bardzo często wiązało się to z koniecznością walki o te zasoby z innymi ludźmi, którzy je kontrolowali. Nierzadko była to walka nie tyle o lepsze życie, ile w ogóle o przetrwanie – jeśli warunki w miejscu zamieszkania były tak trudne, że przeżycie w nich było niemożliwe, wybór był oczywisty: podjęcie ryzyka migracji i nawet związanej z nią śmierci było racjonalną decyzją. 

O tym banalnym mechanizmie warto pamiętać, gdyż jedną z najważniejszych przyczyn migracji są już obecnie, i coraz mocniej będą w przyszłości, następstwa zmian klimatu: na coraz większych obszarach Ziemi coraz trudniej będzie przeżyć. Jeśli więc ludzie do tej pory tam żyjący nie będą w stanie sobie radzić, to po prostu nie będą mieli wyjścia i przyjdą do nas, tzn. na geograficzną Północ, czyli cywilizacyjny Zachód. Jeśli przyjąć, że do zmian klimatu przyczyniła się aktywność gospodarcza człowieka, to trzeba sobie powiedzieć, że była to działalność przede wszystkim właśnie nasza, Zachodu. Bo to państwa zachodnie wyemitowały w ostatnich dwóch stuleciach większość gazów cieplarnianych. Na węglowodorach i przemyśle zbudowaliśmy swoje bogactwo, ale negatywne konsekwencje takiego rozwoju teraz najmocniej ponoszą inni.  

Postrzeganie imigrantów z perspektywy tylko ekonomicznej to nieporozumienie – bo nie przybywają same ręce do pracy, ale ludzie, ze swoimi wartościami, religią, stylem życia, zachowaniami w przestrzeni publicznej i prywatnej, poglądami politycznymi itd. Bardzo często są one trudne albo niemożliwe do pogodzenia z zachodnimi

Co więcej, nie za bardzo mamy ochotę tym bogactwem się dzielić. Oczywiście, od dekad prowadzimy politykę rozwojową czy humanitarną, ale przeznaczane na te cele środki są relatywnie niewielkie i taka sama jest ich efektywność. Znacznie więcej inwestujemy, ale przede wszystkim po to, aby zarobić. A przy okazji mamy też m.in. surowce, tańsze towary, ,,brudny” przemysł dalej od swojego podwórka itd. W efekcie różnice majątkowe w skali międzynarodowej systematycznie rosną. A mieszkańcy tzw. globalnego Południa – to istotna różnica w porównaniu z przeszłością – dziś już doskonale zdają sobie z tych różnic sprawę, i to m.in. dzięki naszym wynalazkom, czyli telewizji i internetowi.

Czy polityka włączania imigrantów do społeczeństw zachodnich dobrze działa? Tylko tak nam się zdawało

Niektóre państwa Zachodu od dekad prowadzą politykę migracyjną, którą z pewnej perspektywy można uznać za konsekwentną i w pewnym kontekście skuteczną. Paradoksalnie, często przyczynia się ona do pogłębienia problemu migracji. Chodzi o to, że wiele państw w ramach swoich polityk migracyjnych dokonuje swoistej selekcji ludzi, którzy mogą się w tych krajach legalnie osiedlić. Zazwyczaj są to osoby relatywnie młode i wykształcone. Dla kraju przyjmującego to wygodne i opłacalne, ale wyjazd młodych, wykształconych (czasami za środki publiczne), ambitnych ludzi bardzo osłabia perspektywy rozwoju krajów ich pochodzenia, a to w efekcie czynnik sprzyjający migracji innych, już mniej ,,pożądanych” na Zachodzie.

Bardzo często w wielu starzejących się państwach Zachodu napływ imigrantów jest korzystny, a nawet niezbędny z powodów gospodarczych – mamy siłę roboczą, która wypełnia luki na rynku pracy i poprawia konkurencyjność przedsiębiorstw. Jednak postrzeganie imigrantów z perspektywy tylko ekonomicznej to nieporozumienie – bo nie przybywają same ręce do pracy, ale ludzie, ze swoimi wartościami, religią, stylem życia, zachowaniami w przestrzeni publicznej i prywatnej, poglądami politycznymi itd. Bardzo często są one trudne albo niemożliwe do pogodzenia z zachodnimi. 

Nie ma się co oszukiwać: nie wszyscy imigranci mają ochotę solidnie pracować na swoje utrzymanie i żyć zgodnie z wartościami i zasadami społeczeństw, do których przybywają. Dopóki przybyszów jest relatywnie niewielu, przez pewien czas możliwe jest współistnienie, m.in. dzięki zachodniej tolerancji i otwartości. Z czasem zauważamy jednak, że nasze wartości działają tylko ,,w jedną stronę” i są nadużywane. 

Przykłady państw UE pokazują, że chyba tylko wydawało nam się, że polityki włączające migrantów do społeczeństw zachodnich działają. Gdy liczba imigrantów przekroczy w danej społeczności pewien poziom (chyba niemożliwy do określenia ex ante), w niesprzyjających uwarunkowaniach gospodarczych i społecznych ujawniają się napięcia, które możemy coraz wyraźniej obserwować. A to gotowy i bardzo wygodny temat do wykorzystania politycznego, co też następuje. 

Opozycja „swój-obcy” to także schemat stary jak ludzkość. Widząc rosnący niepokój i sprzeciw społeczeństw wobec napływu „obcych” oraz wzrost poparcia dla partii głoszących hasła antyimigranckie, partie głównego nurtu przynajmniej częściowo przejmują te hasła i wchodzą w buty partii radykalnych. Na poziomie UE zawierają m.in. porozumienia z autorytarnymi rządami państw Afryki i Bliskiego Wschodu, aby te, w zamian za pieniądze lub pod presją polityczną, zatrzymały u siebie przynajmniej część migrantów. Z punktu widzenia wartości UE to działania wątpliwe, ale najważniejsze jest to, że napór na nasze granice jest nieco mniejszy. Kupujemy w ten sposób czas, dajemy autokratom instrument nacisku na UE, ale istoty problemu nie rozwiązujemy. 

Dlaczego po brexicie Wielka Brytania nie odzyskała kontroli nad imigracją?

Sprzeczności i paradoksów, jeśli chodzi o problem migracji w Europie, jest znacznie więcej. Np. państwa, które nie miały kolonii (i korzyści wynikających z ich posiadania), mogą zadać pytanie, dlaczego mają partycypować w rozwiązywaniu problemu, do którego kolonializm w istotnym stopniu się przyczynił? Kraje, które leżą ,,w środku” kontynentu, oczekują, że granice zewnętrzne będą skutecznie kontrolowane przez państwa, do których imigranci przybywają bezpośrednio. Te z kolei oczekują solidarności i lojalnej współpracy, a jeśli nie, to przepuszczają imigrantów dalej, w ten sposób dzieląc się problemem, z którym samodzielnie nie są w stanie sobie poradzić. 

Czytaj więcej

Charles Grant, szef londyńskiego think tanku: Fala imigracji w Wielkiej Brytanii musi opaść

Zwolennicy wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE chcieli m.in. odzyskać kontrolę nad imigracją i ją ograniczyć. Efekt jest taki, że relatywnie dobrze integrujących się imigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej zastąpili tam ludzie z innych kontynentów. Gdy Polska i inne państwa regionu negocjowały warunki wejścia do UE, wiele państw starej Unii obawiało się napływu imigrantów i domagało ograniczeń w swobodzie przepływu siły roboczej. Niemcy i Austria wykorzystały w pełni siedmioletni okres przejściowy, ale dziś już chyba wiedzą, że to nie ludzie z naszego regionu są największym wyzwaniem, jeśli chodzi o migrację.

Czy trzeba zbudować mury i zasieki na granicach Europy? Imigranci i tak znajdą drogę na Stary Kontynent

Narody europejskie starzeją się i kurczą. Wokół Europy warunki życia będą coraz trudniejsze; dodatkowo do migracji skłaniać albo zmuszać może sytuacja polityczna. Wszystkich, którzy byliby chętni do przybycia do Europy, nie jesteśmy w stanie przyjąć ze względów ekonomicznych, społecznych i politycznych. 

Na pewnych odcinkach granic Europy możemy zbudować sobie mury, zasieki itp., ale nie zabezpieczymy w ten sposób wszystkich granic, w tym wysp i wybrzeża Morza Śródziemnego. Pewnie zabrzmi to niepokojąco, ale z historii wiemy, że ludzie, broniąc swoich siedzib przed obcymi, nieraz musieli używać przemocy…

Autor

Tomasz Kubin

Doktor habilitowany nauki o polityce, profesor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach

Anglią wstrząsnęły dopiero co gwałtowne manifestacje skierowane przeciwko imigrantom. Migracja to także jeden z głównych tematów kampanii prezydenckiej w USA. W Polsce, dzięki spadkowi napięcia na granicy z Białorusią, temat chwilowo przycichł. Jednak wróci, i to raczej prędzej niż później. Po pierwsze dlatego, że migracja jest we współczesnym świecie zagadnieniem bardzo użytecznym politycznie. Po drugie, jest problemem w swojej istocie niemożliwym do trwałego rozwiązania. 

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Troska o dobrostan zwierząt jest częścią polskiej historii. Czas na kolejny krok
Opinie polityczno - społeczne
Jan Środoń: Boże, broń nas przed taką reformą. Jak skutecznie naprawić PAN?
Opinie polityczno - społeczne
Ćwiek-Świdecka: Sprawdziany zachęcą do gimnastyki? Ciekawa koncepcja walki ze zwolnieniami z WF-u
analizy
Jacek Nizinkiewicz: Czy Donald Trump oddałby Polskę Władimirowi Putinowi? Co wiemy po debacie
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Donald Trump z Kamalą Harris na mocny remis w niegrzecznej debacie
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne