Mariusz Błaszczak: Nie stać nas na polityczną walkę w kwestiach bezpieczeństwa

Celem premiera Donalda Tuska nie jest wzmocnienie bezpieczeństwa państwa, tylko polityczna destrukcja obozu PSL. Jesteśmy świadkami powolnego, lecz systematycznego sabotowania pracy ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza – pisze były szef MON Mariusz Błaszczak.

Publikacja: 19.07.2024 04:30

Mariusz Błaszczak

Mariusz Błaszczak

Foto: PAP/Tomasz Gzell

„Dla uniknięcia wojny nie należy nigdy dopuszczać do spotęgowania nieporządku, ponieważ nie uniknie się jej, lecz tylko na twoją niekorzyść odwlecze” – pisał Niccolò Machiavelli. O ile opracowana przez niego doktryna polityczna posiada liczne wady moralne, o tyle zasadę „cel uświęca środki” – jeśli tyczy się budowania silnej armii – należy bezwzględnie stosować, ale nigdy inaczej, niż pamiętając, że celem jest własne bezpieczeństwo, a środki to reguły wynikające z demokratycznego państwa prawa. Obecna klasa rządząca o tym zapomniała.

Wsparcie Zachodu dla Ukrainy: początek resetu 2.0?

Prawdopodobnie zbliżamy się do momentu, który może być punktem zwrotnym wojny w Ukrainie. Wybory we Francji wygrała formacja, której lider otwarcie mówi o kursie prorosyjskim oraz kwestionuje największy fundament międzynarodowego bezpieczeństwa, czyli NATO. Prawdopodobne zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich wywoła jeszcze silniejsze naciski państw „starej” Unii Europejskiej – naturalnie pod batutą Niemiec – by zmniejszyć wpływy USA w Europie, także w kwestiach bezpieczeństwa. Ciężko w tej chwili przewidzieć, czy w Wielkiej Brytanii laburzyści, którzy co prawda potępiają agresję rosyjską, będą z taką samą determinacją angażować się w pomoc materialną dla Kijowa, jak robiły to rządy konserwatywne.

Czytaj więcej

Kosiniak-Kamysz: Jest ogromne przyzwolenie na wydatki na zbrojenia

Być może w najbliższych miesiącach dojdzie do sytuacji, w której Putin otrzyma bezcenny dla niego czas, pozwalający mu na odtworzenie utraconych przez sankcje źródeł finansowania i w konsekwencji odbudowanie potencjału militarnego. Jak w tej sytuacji powinna zachować się Polska? Znowu zasadne staje się pytanie, które zadał w 1920 r. Józef Piłsudski: „Czy ma być państwem równorzędnym z wielkimi potęgami świata, czy ma być państwem małym, potrzebującym opieki możnych. Na to pytanie Polska jeszcze nie odpowiedziała. Ten egzamin z sił swoich zdać jeszcze musi”.

Egzamin z sił – plan zbrojenia Polski

Zbudowanie skutecznego systemu bezpieczeństwa wymaga, by wszyscy gracze zaangażowani w proces grali do jednej bramki. Pełniąc zaszczytny urząd ministra obrony narodowej i wiedząc, jak fundamentalne zadanie przede mną stoi, dbałem przede wszystkim o to, by ani personalne ambicje, ani polityczne zawiłości nie wpływały na prace związane ze zwiększaniem bezpieczeństwa państwa. Spędziliśmy wiele godzin w gronie kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej, Banku Gospodarstwa Krajowego, Ministerstwa Finansów i Ministerstwa Aktywów Państwowych, by szukać rozwiązań, które pozwolą sfinansować największy od 20-lecia międzywojennego plan zbrojenia Polski. Kluczem była koordynacja działań poszczególnych podmiotów, zachęta do wspólnej pracy i świadomość wyzwania.

Czy nam się to udało? Tak – stworzyliśmy odpowiedni system i mechanizmy umożliwiające rozbudowę Wojska Polskiego. Rozpoczęliśmy pewien proces i dużymi krokami zbliżaliśmy się do jego zakończenia. Gdyby obóz patriotyczny zdobył wystarczającą większość w wyborach parlamentarnych w 2023 r., mogę z całą pewnością stwierdzić, że w trzeciej kadencji projekt zostałby zakończony.

Buńczuczne wypowiedzi Donalda Tuska w stronę prawdopodobnie przyszłego prezydenta USA Donalda Trumpa stawiają pod znakiem zapytania partnerstwo strategiczne z tym największym mocarstwem militarnym

Z woli wyborców stało się jednak inaczej i na stanowisku szefa resortu obrony znalazł się polityk, który – gdyby odcedzić jego wypowiedzi z niezbędnego w takich okolicznościach politycznego sosu – zapowiedział politykę pełnej kontynuacji w kwestiach bezpieczeństwa. Być może Władysław Kosiniak-Kamysz liczył na to, że zbuduje się politycznie w MON, a być może szczerze wierzył, że nasze bezpieczeństwo zależy od tego, czy projekt zbrojeniowy rozpoczęty przez rządy Zjednoczonej Prawicy zostanie ukończony, i chciał być jego częścią.

Władysław Kosiniak-Kamysz ma słabą pozycję polityczną, a Donald Tusk potęguje nieporządek

Intencje obecnego wicepremiera schodzą jednak na dalszy plan, gdy widzimy, jak jego zamierzenia rozbijają się o wielką ścianę interesów politycznych i osobistych ambicji koalicjantów. Donald Tusk potęguje nieporządek, mimo że zgodnie z zacytowaną na początku myślą Machiavellego, który wydaje się być jego politycznym patronem, może to być prosta droga do wojny. Szczególnie w takich uwarunkowaniach na stanowisku ministra obrony narodowej nie może być osoba, której pozycja polityczna nie gwarantuje, że procesy modernizacji technicznej, budowy nowych jednostek i zwiększenia liczebności Wojska Polskiego pójdą do przodu.

Ostatnio miałem okazję rozmawiać z osobą bardzo zaangażowaną w jeden z większych kontraktów zbrojeniowych, który został rozpoczęty i częściowo zrealizowany za czasów Zjednoczonej Prawicy. Usłyszałem, że rozmowy z polskim rządem przebiegają w bardzo dobrej atmosferze, ale zdumiewa go bezwład i brak współpracy. W MON mówią, że chcą zamówić wszystko zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, w Ministerstwie Aktywów Państwowych – że zakres współpracy przemysłowej będzie utrzymany, a w Ministerstwie Finansów – że… nie ma pieniędzy.

Tutaj wracamy do kwestii pozycji politycznej i niezbędnej koordynacji, którą na swoje barki musi wziąć szef MON. Myślę, że nawet najbardziej przychylni obecnemu gabinetowi widzą, że większy partner – Koalicja Obywatelska – wykorzystuje wszystkie dostępne narzędzia, by wzmocnić się kosztem Władysława Kosiniaka-Kamysza. Widać to było przy sprawie zatrzymanych żołnierzy, gdzie – mimo że winnym całej sprawy był minister Adam Bodnar i jego nadgorliwość – cała polityczna odpowiedzialność spadła na ministra obrony narodowej. Teraz politycy KO wykorzystują zależność na linii resort finansów–resort obrony, by nie zapewnić finansowania i tym samym uniemożliwić Kosiniakowi-Kamyszowi przeprowadzenie najważniejszych kontraktów zbrojeniowych. A na podpis czekają wciąż umowy na 212 armatohaubic K9, 640 czołgów K2 wraz z uruchomieniem ich produkcji w Polsce, 152 armatohaubice Krab, 486 wyrzutni Himars i 96 śmigłowców Apache.

Czytaj więcej

Marek Kutarba: Czy Polska na pewno kupiła w USA 96 śmigłowców AH-64E Apache Guardian?

Liczby wynikają z dokumentów opracowanych przez najlepszych wojskowych planistów, a broń jest niezbędna, by zapewnić Polsce odpowiedni potencjał odstraszania. W przypadku K9, krabów i himarsów zapadła głucha cisza, w obszarze śmigłowców Apache słyszymy o problemach z realizacją oraz zapowiedź zmniejszenia skali zamówienia. Czołgi K2 zostaną zamówione w opcji minimum – 180 sztuk – bez korzyści przemysłowych dla naszej zbrojeniówki.

Bezwzględność Tuska w sabotowaniu pracy Kosiniaka-Kamysza

Donald Tusk interpretuje zasadę „cel uświęca środki” w istnie makiaweliczny sposób. Jego celem nie jest wzmocnienie bezpieczeństwa państwa, tylko polityczna destrukcja obozu Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jesteśmy świadkami powolnego, lecz systematycznego sabotowania pracy ministra obrony narodowej, a dla największego z koalicjantów nie liczy się, że gra idzie o naszą przyszłość i nie powinniśmy tych procesów traktować jako kolejnej politycznej kalkulacji oraz pozwalać na wykorzystywanie ich w wewnętrznych rozgrywkach. Potrzebujemy realnej polityki zbrojeniowej, a nie bezpieczeństwa opartego na PR-owych hasłach typu Tarcza Wschód i europejska kopuła, które doskonale sprawdzają się w kampanii wyborczej, ale w rzeczywistości nigdy nie powstaną i nie zwiększą naszego poziomu bezpieczeństwa.

Minister Kosiniak-Kamysz został pozbawiony narzędzi do prowadzenia polityki obronnej, która – jeśli wierzyć jego słowom – miałaby polegać na kontynuacji wszystkiego, co działo się między 2015 a 2023 r. W resorcie został zdominowany przez wiceministra Cezarego Tomczyka i grupę doradców związanych z PO. Gdy pojawiają się problemy, wicepremier zostaje sam – tak było w przypadku sprawy zatrzymanych żołnierzy. Ale kiedy prezentowane są rozwiązania, zawsze obok niego jest Cezary Tomczyk, by kreować się na osobę, która ratuje sytuację.

Naszego bezpieczeństwa nie stać na ministra obrony narodowej pozbawionego politycznej pozycji

Rząd pozbawił ministra narzędzi do przeprowadzania jakichkolwiek działań, uzależniając go finansowo od komórek kontrolowanych przez PO. Symptomatyczne jest to, że gdy ostatnio Telewizja Republika ujawniła dokument dotyczący planów cięć budżetowych i minister finansów, by ratować sytuację w oczach opinii publicznej, stwierdził, że budżet będzie rósł, Kosiniak-Kamysz podziękował mu za publiczną deklarację, traktując ją jako polisę. Najprawdopodobniej w kuluarowych rozmowach wciąż słyszy, że pieniędzy nie ma, a teraz naiwnie traktuje publiczne słowa Andrzeja Domańskiego jako gwarancję zmiany stanowiska.

Bezpieczeństwo ponad wszystko. Dwa rozwiązania impasu wokół zbrojeń

Konstatacją tych rozważań musi być apel do koalicji rządzącej. W obecnej sytuacji geopolitycznej, mając świadomość tego, że nieuchronnie nadchodzi punkt zwrotny na wojnie za naszą wschodnią granicą, i wiedząc, że krajem, który – zaraz po Ukrainie – jest najbardziej zagrożony wszelkimi ustępstwami wobec Rosji, jest Polska, nie możemy sobie pozwolić na mieszanie partyjnej polityki z bezpieczeństwem. Donald Tusk, który w swoich działaniach zawsze kierował się politycznym koniunkturalizmem, nigdy tego nie zrozumie, ale jego otoczenie, a przede wszystkim opinia publiczna, musi zacząć wywierać wpływ na działania najsilniejszego z koalicjantów.

Naszego bezpieczeństwa nie stać na ministra obrony narodowej pozbawionego politycznej pozycji. Nie możemy pozwolić sobie, aby członek rządu odpowiedzialny za najważniejszy w tej chwili proces, jakim jest zbrojenie polskiej armii, był ofiarą brudnej, partyjnej kampanii, której jedynym celem jest to, aby jego formacji politycznej urwać kilka punktów procentowych.

Rozwiązania na wyjście z tego impasu w obecnej sytuacji są dwa. Donald Tusk może zacząć poważnie traktować Kosiniaka-Kamysza, zobowiązać polityków z rządu, którzy reprezentują PO, do współpracy z ministrem obrony i osobiście dopilnować, by sprawy zaczęły iść do przodu. Może też wymienić szefa MON na kogoś, kogo nie będzie politycznie zwalczał, czyli kogoś ze swojego obozu politycznego. Biorąc pod uwagę doktrynę PO dotyczącą negacji wszystkiego, co działo się w Polsce między 2015 a 2023 r., wymiana ministra na osobę z otoczenia Donalda Tuska skończy się jednak zwrotem o 180 stopni w polityce obronnej i kilkoma latami zastoju na poszukiwanie nowych rozwiązań, których jedyną różnicą będzie to, że będą inne, niekojarzone z PiS, bez znaczenia dla kwestii merytorycznych. Dla dobra Rzeczypospolitej Polskiej, biorąc pod uwagę wszystkie jego wady, takie jak niesamodzielność, brak podmiotowości i nieumiejętność rozumienia polityki, powinniśmy więc sobie życzyć, aby obecny minister Władysław Kosiniak-Kamysz przestał być marionetką. Od tego zależy, czy za trzy i pół roku – jak do władzy wróci obóz patriotyczny, w co głęboko wierzę – będzie jeszcze do czego wracać.

Działania koalicji rządowej wskazują, że poziom wydatków na bezpieczeństwo może zmaleć

Siedem miesięcy działań obecnej koalicji w obszarze obronności nie pozwala patrzeć z optymizmem w przyszłość. Przede wszystkim mamy zastój w programie modernizacji. O niezrealizowanych najważniejszych kontraktach pisałem wcześniej, a jedynym sukcesem na tym polu jest kontrakt na 72 zestawy artylerii rakietowej K239 Chunmu, jednak bez uruchomienia ich produkcji w Polsce. Pod znakiem zapytania stoi utrzymanie wysokiego poziomu finansowania Sił Zbrojnych RP.

Pomimo deklaracji wielu prominentnych polityków – w tym ministra obrony narodowej, ministra spraw zagranicznych czy też ministra finansów – działania koalicji rządowej wskazują, że poziom wydatków może zmaleć. Wystarczy wspomnieć ujawniony przez media dokument, który wskazuje, że trwają prace związane ze zmniejszeniem poziomu budżetowego w kluczowych dla modernizacji technicznej centralnych planach rzeczowych. Kierownictwo MON nie uwzględniło także uwag departamentów resortu do wystąpienia pokontrolnego NIK w sprawie oceny budżetu na obronność w 2023 r., tylko po to, aby uderzyć w PiS. W konsekwencji wykonanie budżetu na obronność w 2023 r. otrzymało negatywną ocenę. Kto na tym najwięcej straci? Siły Zbrojne RP i nasze bezpieczeństwo.

Czytaj więcej

Marek Kozubal: Wiatraczek do chłodzenia dla Bosaka, czyli jak wojsko ma walczyć z anarchią

Minister obrony narodowej nie sprzeciwił się np. ocenie NIK, która uznała, że zaliczkowanie kontraktów zbrojeniowych (czyli standard stosowany na całym świecie, niejednokrotnie wymagany przez producentów broni) było nieprawidłowe. W ten sposób w kolejnych latach żołnierze lub urzędnicy zajmujący się zawieraniem kontraktów zbrojeniowych nie będą mogli stosować zaliczkowania. Doprowadzi to do drastycznego spowolnienia procesu modernizacji Wojska Polskiego.

Fundamentalną częścią budżetu na obronność jest Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych. To dodatkowe 50 mld zł, które pochodzi z obligacji emitowanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego oraz kredytów. W „Białej księdze finansów publicznych” opublikowanej na początku roku przez resort finansów Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych został wskazany jako „problematyczny”, co może sugerować kłopoty z zasilaniem go środkami finansowymi.

W skandaliczny sposób odwołani zostali kluczowi generałowie. Generał brygady Mirosław Bryś, były szef Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji, stracił swoje stanowisko tylko ze względu na medialne pomówienie. Generał broni Jarosław Gromadziński został odwołany w atmosferze skandalu ze stanowiska dowódcy Eurokorpusu. Wywołało to szok wśród naszych sojuszników, spadek naszej reputacji i w konsekwencji przegraną w wyborach na przewodniczącego Komitetu Wojskowego Unii Europejskiej z Irlandią, która na zbrojenia wydaje… 0,2 proc. PKB. Atak na Tomasza Szatkowskiego, stałego przedstawiciela Polski przy NATO, i odwołanie go bez zgody prezydenta RP w kilka dni przed szczytem sojuszu dopełniły smutny obraz naszej dyplomacji wojskowej.

Priorytetowe wyzwania bezpieczeństwa, które rząd powinien natychmiast zacząć realizować

Marazm, polityka zemsty i wieczne audyty sprawiają, że proces budowy polskiego systemu bezpieczeństwa mocno wyhamował. Jakie są zatem priorytetowe wyzwania, które rząd powinien natychmiast zacząć realizować? Kluczem jest realna kontynuacja projektów rozpoczętych przez rząd PiS. Należy rozpocząć od jasnej deklaracji dotyczącej zwiększenia liczebności Sił Zbrojnych do co najmniej 300 tys. żołnierzy oraz kontynuacji budowy nowych struktur Sił Zbrojnych RP. Mowa przede wszystkim o jednostkach we wschodniej i centralnej Polsce – 16 Dywizji Zmechanizowanej, 18 Dywizji Zmechanizowanej, 1 Dywizji Piechoty Legionów i 8 Dywizji Piechoty AK. Od momentu zmiany władzy w kwestii budowy tych jednostek zapadła martwa cisza.

Dużo zamieszania wywołała deklaracja rządu o dołączeniu do europejskiego projektu European Sky Shield. Program ten znajduje się tylko na papierze, zakłada budowę systemu obrony przeciwlotniczej w oparciu o niższej klasy rozwiązania technologiczne od tych, które funkcjonują w Polsce, i premiuje niemiecki przemysł zbrojeniowy. Priorytetem władzy powinno być zakończenie budowy najnowocześniejszego w Europie, wielowarstwowego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej w oparciu o programy „Pilica”, „Narew” i „Wisła”. European Sky Shield może być jedynie uzupełnieniem tych działań.

Projekcje mojego środowiska politycznego dotyczące prawdziwych intencji Rosji sprawdziły się, lecz przebudzenie z letargu środowisk lewicowo-liberalnych przyszło zdecydowanie za późno

Buńczuczne wypowiedzi Donalda Tuska w stronę prawdopodobnie przyszłego prezydenta USA Donalda Trumpa stawiają pod znakiem zapytania partnerstwo strategiczne z tym największym mocarstwem militarnym. W 2020 r. odtworzony został V Korpus Sił Lądowych USA – jego główna baza mieści się w Fort Knox w stanie Kentucky, a jego wysunięte dowództwo w Poznaniu. To właśnie z tego miasta dowodzone są siły amerykańskie na całej wschodniej flance sojuszu. Dzięki doskonałym relacjom Warszawy i Waszyngtonu mamy w Polsce tak ważną strukturę – to również wyraz naszego strategicznego partnerstwa i zacieśnienia umowy o współpracy, którą Polska i Stany Zjednoczone zawarły 15 sierpnia 2020 r.

Tak mocny, antyamerykański zwrot w wykonaniu obecnej władzy może być początkiem końca obecności w Polsce tych struktur. Nie można do tego dopuścić. Tak samo musimy dbać o zakończenie inwestycji infrastrukturalnych w Polsce na rzecz wojsk NATO oraz USA, m.in. bazy przeładunkowej i hangarów w Powidzu.

Potrzebujemy także zdecydowanych i jednoznacznych działań w sprawie obrony granicy z Białorusią. Obecnie z rządu płynie paraliżujący działania żołnierzy i funkcjonariuszy dwugłos – Ministerstwo Obrony Narodowej deklaruje bezkompromisową obronę granicy i wsparcie dla żołnierzy, a Ministerstwo Sprawiedliwości wysyła pod granicę grupy prokuratorskie, które mają oceniać zachowania wobec migrantów. To absurd. Grupy prokuratorskie powinny zostać zlikwidowane, a aktywiści, którzy obecnie otrzymują przepustki na wjazd do strefy buforowej, powinni zostać stamtąd wydaleni. Zaostrzenie sytuacji na granicy wymaga tego, aby utworzyć komponent wojskowy podobny do tych, które wysyłane są na misje poza granice Polski. Rzadsza rotacja żołnierzy oznacza większe doświadczenie i świadomość sytuacyjną.

Należy natychmiast podwoić liczbę żołnierzy na granicy i rozpocząć prace, które umożliwią nam zaminowanie linii granicznej. Wśród działań uzupełniających system bezpieczeństwa Polski powinny być również prace związane ze zwiększaniem budżetu na obronność docelowo do 5 proc. PKB, aczkolwiek przy obecnych uwarunkowaniach z satysfakcją przyjmę informację, że rząd osiągnął poziom 4 proc. PKB w 2024 r. Polska powinna aktywnie zabiegać o udział w programie Nuclear Sharing. Możliwość przenoszenia broni jądrowej jest gwarantem wysokiego poziomu odstraszania.

Nie ulega żadnej wątpliwości, że Polska jest stale poddawana egzaminowi z sił. Projekcje mojego środowiska politycznego dotyczące prawdziwych intencji Rosji sprawdziły się, lecz przebudzenie z letargu środowisk lewicowo-liberalnych przyszło zdecydowanie za późno. Działania na rzecz zwiększania bezpieczeństwa nie mogą być jedynie mądrością etapu. To ustawiczna, żmudna i niekiedy bardzo niewdzięczna praca, która wymaga od najważniejszych polityków szczegółowego pochylania się nad nawet najbardziej szczegółowymi aspektami. Tego wymagam od rządu.

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji

Autor

Mariusz Błaszczak

Przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS, były minister obrony narodowej

„Dla uniknięcia wojny nie należy nigdy dopuszczać do spotęgowania nieporządku, ponieważ nie uniknie się jej, lecz tylko na twoją niekorzyść odwlecze” – pisał Niccolò Machiavelli. O ile opracowana przez niego doktryna polityczna posiada liczne wady moralne, o tyle zasadę „cel uświęca środki” – jeśli tyczy się budowania silnej armii – należy bezwzględnie stosować, ale nigdy inaczej, niż pamiętając, że celem jest własne bezpieczeństwo, a środki to reguły wynikające z demokratycznego państwa prawa. Obecna klasa rządząca o tym zapomniała.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Szczęśliwy jak umiarkowany wyborca PiS
Opinie polityczno - społeczne
Jarosław Kuisz: Intelektualna pustka wobec Wschodu
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Andrzej Duda sporem o ambasadorów osłabia pozycję Polski
Opinie polityczno - społeczne
Warzecha: PKW ma rację w sprawie PiS, ale...
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Spowiedź ministrów Tuska, czyli premier staje po stronie rozczarowanych wyborców
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki