Największa partia opozycyjna nie może liczyć w tym roku na przywileje związane z sezonem ogórkowym. Zarówno sytuacja w Małopolsce, jak i kolejne doniesienia na temat Funduszu Sprawiedliwości sprawiają, że partia Jarosława Kaczyńskiego zdaje się trzeszczeć w szwach.
Dlaczego Jarosław Kaczyński miał napisać list do Zbigniewa Ziobry w sprawie używania Funduszu Sprawiedliwości w kampanii wyborczej?
Szczególnie ta druga sprawa może mieć poważne konsekwencje. Ujawnienie przez „Gazetę Wyborczą” listów, jakie zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Kancelaria Premiera Mateusza Morawieckiego słały do Zbigniewa Ziobry, dość komplikują próbę zrzucania odpowiedzialności za tę aferę wyłącznie na środowisko Suwerennej Polski, byłego ministra sprawiedliwości. Oczywiście sympatycy PiS będą przekonywać, że Kaczyński i Morawiecki zaczęli reagować od razu, gdy dotarły do nich wieści o nieprawidłowościach. Kaczyński powołuje się w liście na pogłoski krążące na prawicy o tym, że ziobryści wykorzystywali Fundusz Sprawiedliwości przed wyborami w 2019 r., zakazując działaczom Suwerennej Polski (wówczas nazywała się Solidarną Polską) takiego procederu. Z kolei Kancelaria Premiera domagała się odniesienia do zarzutów, które ministerstwu Ziobry postawiła Najwyższa Izba Kontroli.
Dziś jednak wiemy, że te korespondencje nie przyniosły efektu, a Fundusz Sprawiedliwości funkcjonował jako narzędzie polityczne Suwerennej Polski do samego końca rządów Zjednoczonej Prawicy, i dopiero po zmianie władzy dysponowaniem milionami z jego budżetu zajęła się prokuratura. Politycznie więc to obciąża zarówno samego Kaczyńskiego, jako lidera obozu Zjednoczonej Prawicy, i Morawieckiego, który jako szef rządu był formalnym zwierzchnikiem ministra Ziobry. Fakt, że było to zupełnie fikcyjne zwierzchnictwo, odpowiedzialności obu liderów PiS nie zmniejsza.
Co łączy aferę z Funduszem Sprawiedliwości z buntem działaczy PiS w Małopolsce?
Ale sprawa Funduszu Sprawiedliwości frustruje też zwykłych działaczy Prawa i Sprawiedliwości. Całej partii grozi odebranie subwencji dlatego, że kilkunastu ambitnych posłów z otoczenia Ziobry odkryło w Funduszu Sprawiedliwości dosłownie żyłę złota.
Czytaj więcej
W Krakowie to jednak potrafią budować napięcie. Wybór marszałka sejmiku jest bardziej pasjonujący niż niejeden mecz polskiej kadry piłkarskiej na Mistrzostwach Europy; co więcej, na tym polu grają prawdziwi profesjonaliści, jeśli prawdą jest, że to zderzenie lokalnych frakcji Beaty Szydło i Ryszarda Terleckiego.