Premier Donald Tusk powiedział, że Unia Europejska powinna funkcjonować w ramach obecnych ram traktatowych, tylko lepiej. Tak uznali też europosłowie zarówno Koalicji Obywatelskiej, jak i PiS, głosując przeciwko rezolucji Parlamentu Europejskiego wzywającej do rozpoczęcia procesu zmian traktatowych. Podziały między europosłami przebiegały raczej według linii narodowych niż partyjnych: np. europosłowie niemieccy byli częściej „za”, a europosłowie z państw środkowoeuropejskich – „przeciw”.
Dlaczego w Unii Europejskiej głos obywateli państw największych jest mocniejszy niż obywateli państw mniejszych?
Radosław Sikorski też był „przeciw”, jednak już jako minister zadeklarował w exposé gotowość do dyskusji na temat zmian traktatów, poparł nawet odejście od jednomyślności w obszarze nakładania sankcji. Minister spełnił oczekiwania zwolenników zmian traktatowych, dla których najważniejsze jest na tym etapie rozpoczęcie samej dyskusji, a nie treść ewentualnych zmian. Z kolei Prawo i Sprawiedliwość uzyskało potwierdzenie tego, co mówiło zawsze – brak zgody Donalda Tuska na zmiany traktatów to tylko zasłona dymna. PiS idzie w konsekwencji do europejskich wyborów jako jedyny wiarygodny depozytariusz polskiej racji stanu, tak jak ona została zdefiniowana przez premiera.
Czytaj więcej
Część krytyków zarzuca mi, że zbyt wiele czasu w exposé poświęciłem na wiwisekcję działań PiS. Nie chodziło wyłącznie o polemikę z politycznymi rywalami, ale o pokazanie fundamentalnej różnicy pomiędzy obecnym i poprzednim rządem w postrzeganiu roli, jaką ma do odegrania Polska – pisze Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych.
Należy zarazem przyznać rację Radosławowi Sikorskiemu, który w wywiadzie dla „FAZ” powiedział, że podział głosów w Unii Europejskiej jest niesprawiedliwy. Polski minister spraw zagranicznych podał przykład Niemiec, gdzie największe landy mają w Bundesracie sześć głosów, a najmniejsze – trzy. Przypomnijmy, że podobne zasady obowiązywały w Unii Europejskiej do czasu wejścia w życie traktatu lizbońskiego, który wprowadził system podwójnej większości. „Powinniśmy dążyć do osiągnięcia sprawiedliwego podziału głosów, tak aby nikt nie czuł, że jest pomijany” – powiedział minister Sikorski.
W Niemczech uprzywilejowani są mieszkańcy mniejszych landów, dzięki czemu nie czują się oni zdominowani przez landy największe. W Unii Europejskiej jest odwrotnie – głos obywateli państw największych jest mocniejszy niż głos obywateli państw średnich czy mniejszych. Niesprawiedliwość systemu głosowania w Radzie Europejskiej pogłębiło wystąpienie Wielkiej Brytanii z UE, na co wskazywałem w swoim exposé w 2019 r. oraz w piśmie do wysokiej przedstawiciel Federiki Mogherini. Gdyby Unia Europejska przyjęła polską propozycję tzw. systemu równego wpływu (zwanego też systemem pierwiastkowym), zmiana liczby państw członkowskich nie skutkowałaby zmianą ich siły głosu.