Tylko 6,8 proc. Taki wynik uzyskała w wyborach samorządowych koalicja Lewicy; ta sama, która podobno jest na fali sukcesów, ponieważ po wielu chudych latach wróciła do władzy na szczeblu ogólnopolskim. Tak przynajmniej argumentuje lider tego środowiska Włodzimierz Czarzasty. I o ile w październiku – mimo niezbyt satysfakcjonującego rezultatu – taka narracja trzymała się w ryzach, o tyle teraz trudno poprawiać nią sobie nastroje.
Wybory samorządowe 2024: wnioski dla Lewicy są druzgocące
Jasne, Magdalena Biejat osiągnęła w Warszawie całkiem niezły wynik, ale stolica nie jest Polską w soczewce i snucie na tej podstawie mocarstwowych wizji byłoby skrajnie nieuprawnione. Kilku polityków powtórzyło już slogan „wybory samorządowe zawsze były trudne dla Lewicy”. Może i racja, ale to bardzo wygodne wytłumaczenie, które – po pierwsze – można odnieść do wielu sytuacji (co ma powiedzieć PiS o wyborach do Parlamentu Europejskiego?), a po drugie – zrzuca odpowiedzialność za porażkę na bliżej nieokreślone zjawisko.
Czytaj więcej
Partie tworzące rząd Donalda Tuska nie są zadowolone z wyników wyborów samorządowych i nie potrafiły zmobilizować wyborców - ocenił w RFM wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty, lider Lewicy.
Z takiej diagnozy nie da się wyciągnąć wniosków, a te dla formacji Roberta Biedronia i Włodzimierza Czarzastego są druzgocące: Lewica (ze szczególnym uwzględnieniem Nowej Lewicy) przestaje mieć na polskiej scenie politycznej rację bytu. Nie potrzeba bowiem ugrupowania bliźniaczo podobnego do Platformy Obywatelskiej, która ma nad Lewicą tę przewagę, że jest silniejsza, a zatem stanowi naturalny wybór dla tych, którzy przede wszystkim nie chcą powrotu PiS-u do władzy.
Jakiej lewicy chcą Polacy
Tylko wytrawni obserwatorzy życia publicznego, uważnie studiujący programy wyborcze, są w stanie wskazać poważne różnice pomiędzy Nową Lewicą a Platformą Obywatelską. Taki stan rzeczy wynika nie tylko z tego, że ekipa Donalda Tuska coraz wyraźniej staje się partią bezprzymiotnikowego liberalizmu (niektórzy nazywają to „skrętem w lewo”), ale również – a może i przede wszystkim – z merytorycznej indolencji Lewicy. Jedynym tematem, który ta koalicja potrafi mniej lub bardziej skutecznie wskazać jako swój wyróżnik, jest aborcja. To trochę za mało, zważywszy na fakt, że sam Donald Tusk także zaordynował swoim posłom, że liberalizację prawa do przerywania ciąży mają poprzeć.