Niespełna miesiąc przed wyborami Rada Społeczna Konferencji Episkopatu Polski opublikowała „Vademecum wyborcze katolika”. Przypomniano, że decyzję na kogo głosować trzeba podjąć „w oparciu o zasady ładu moralnego” i wyszczególniono je. Nie jest ich dużo. Siedem spraw z katalogu wartości nienegocjowalnych. Obrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci, ochrona praw rodziny (rozumianej jako związek kobiety i mężczyzny), prymat rodziców w wychowaniu dzieci, obrona wolności sumienia i wolności religijnej, troska o to, by wartości chrześcijańskie były obecne w życiu publicznym, zaangażowanie na rzecz pokoju oraz odpowiedzialna polityka gospodarcza.
Nie ma w tym katalogu nic nowego, bo Kościół nic w swoim nauczaniu nie zmieniał. Zasady te same od lat. A jednak w ostatnich latach w wielu sprawach (np. aborcja czy społeczność LGBT) głos Kościoła z wiernymi mocno się rozjechał. Widać to było na ulicach po decyzji TK w sprawie jednej z przesłanek do aborcji, o której likwidację mocno zabiegało PiS i czemu Kościół się nie sprzeciwiał, bo byłoby to jawnym odstępstwem od jego nauki.
Czytaj więcej
Jeszcze parę tygodni temu po takim orędziu premier zostałby przez TVP wyzwany od ruskich onuc – uważa ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Wiele osób może zatem odebrać vademecum KEP jako wezwanie do głosowania na PiS. Wszak umizgiwanie się polityków tej partii do ludzi Kościoła – bez sprzeciwu biskupów – spowodowało, że jest on dziś utożsamiany z formacją Kaczyńskiego. Ale to byłoby daleko idące nadużycie.
Sama hierarchia ma świadomość tego, że program żadnej formacji nie pokrywa się w 100 proc. z nauczaniem Kościoła. Abp Stanisław Gądecki w komunikacie do partii politycznych z 2015 pisał: „Trudno znaleźć jedną pozycję czy opcję polityczną, która byłaby w pełni zgodna z wymogami wiary chrześcijańskiej. Twierdzenie, że jakaś partia lub ugrupowanie polityczne w pełni odpowiadają wymogom wiary i życia chrześcijańskiego powoduje nieporozumienia”.