„Cóż tam, panie, w polityce? Chińcyki trzymają się mocno!?” – tymi słowami rozpoczyna się bodaj najsłynniejszy polski dramat. Kreśląc pierwsze słowa „Wesela” ponad 120 lat temu, Stanisław Wyspiański dobrze wiedział, że Chinom – targanym wówczas powstaniem wymierzonym zarówno w rządzącą dynastę, jak i w obcokrajowców – należy się uważnie przyglądać.
Mając z tyłu głowy hasło „Ukraina dziś, Tajwan jutro”, obecnie świat także zerka z niepokojem w stronę Chin. Obawy wzbudzają przeprowadzane przez Pekin ćwiczenia wojskowe w Cieśninie Tajwańskiej oraz powtarzane jak mantra słowa prezydenta Xi Jinpinga o misji narodowego zjednoczenia, której ukoronowaniem byłby „powrót” Tajwanu do chińskiej „macierzy”.