Pierwsze ryzyko to protesty nauczycieli, którzy nie są zadowoleni z propozycji podwyżek, które złożył im Przemysław Czarnek. Miałoby to być 9 proc. w górę od stycznia. Tymczasem spodziewano się podwyżek w wysokości 20 proc., i to jeszcze w tym roku. Na razie na tegoroczne podwyżki pensji o 5 proc. mogą liczyć tylko nauczyciele rozpoczynający pracę w zawodzie. Większość, ok. 80 proc. pedagogów, nie ma co liczyć na wyższe wynagrodzenia.
W minionym tygodniu Związek Nauczycielstwa Polskiego ogłosił pogotowie protestacyjne. Protest rozpocznie się 1 września. Nie będzie to strajk, ale akcja informująca społeczeństwo o skali kryzysu w oświacie. Placówki edukacyjne zostaną oflagowane. Z ZNP wspólnie działać będzie Forum Związków Zawodowych.
Protestować będzie też NSZZ Solidarność pracowników oświaty. Jak? Jeszcze nie wiadomo. Decyzja w tej sprawie zostanie podjęta na początku września.
Czytaj więcej
Chcemy dotrzeć z informacją, aby pokazać, że w zasadzie nie ma obszaru edukacyjnego, który byłby wolny od konfliktu, sporu - mówił w rozmowie z TVN24 prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, Sławomir Broniarz.
Wszystko wskazuje na to, że po raz pierwszy od nauczycielskiego strajku w 2019 r. wszystkie trzy centrale związkowe znów staną w jednym szeregu. 30 sierpnia spotkają się, by uzgodnić wspólną strategię działania. Na razie oczekują spotkania z premierem i chcą, by Mateusz Morawiecki spotkał się z nimi do 10 września.