Marek A. Cichocki: Europa nowej równowagi

Wypowiedzi niemieckiego kanclerza z ostatnich dni wywołały u nas całkowicie zrozumiałe oburzenie.

Publikacja: 31.07.2022 22:00

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz i premier Mateusz Morawiecki

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz i premier Mateusz Morawiecki

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Olaf Scholz mówił o koniecznym przezwyciężeniu narodowych egoizmów w Europie poprzez zastąpienie jednomyślności podejmowaniem decyzji większością głosów w kluczowych dla UE sprawach bezpieczeństwa. Chodzi de facto o polityczną centralizację Unii. Trudno tego pomysłu bronić, nie mówiąc już o tym, że pada on z ust przywódcy państwa, które od dwóch dekad w polityce energetycznej czy bezpieczeństwa kierowało się prawie wyłącznie własnym narodowym egoizmem. Warto jednak wyjść poza emocje, które wzbudza niemiecka polityka, i zastanowić się nad dylematem bezsilności, który kryje się za propozycjami Berlina.

Inwazja Rosji na Ukrainę i próba sił w Europie Wschodniej, podobnie zresztą jak wojna w Syrii, to niestety zapewne dopiero pierwsze tego typu konflikty zbrojne, które będą bezpośrednio dotykać Europy, jeśli nie w sensie militarnym, to na pewno gospodarczo, społecznie i politycznie. Idą czasy wielkich, gwałtownych zmian w świecie, na które Europa jest kompletnie nieprzygotowana.

Jeśli Europa chce przetrwać nadchodzące trudne czasy, musi zacząć działać w logice regionalnego sojuszu

Standardową odpowiedzią Brukseli, Paryża czy Berlina na sytuację kryzysu było hasło centralizacji: „więcej Europy!”, co w praktyce oznaczało podporządkowanie się niemiecko-francuskiemu przywództwu. Obecna sytuacja jest jednak zupełnie inna i zachodzące w świecie zmiany wymagają przeorganizowania dotychczasowego funkcjonowania Europy, a więc właśnie przezwyciężenia w pierwszym rzędzie narodowych egoizmów Paryża i Berlina. Stąd wypowiedź Scholza zabrzmiała tak absurdalnie.

Aby odnaleźć się w rzeczywistości, którą szykują nam gwałtowne przemiany na świecie, trzeba zbudować w UE nową równowagę. Musi ona opierać się na tych państwach członkowskich, które chcą tworzyć system europejskiego bezpieczeństwa, nie boją się zaangażować do tego własnych zasobów, ale przede wszystkim – to sprawa kluczowa – ich rządy i społeczeństwa są gotowe bronić do końca tego systemu, jeśli zostałby z zewnątrz zagrożony.

Jeśli Europa chce przetrwać nadchodzące trudne czasy, musi zacząć działać w logice regionalnego sojuszu, inaczej zostanie zdewastowana w wyniku konsekwencji zachodzących zmian na świecie. Takiej przebudowy UE nie da się niestety zadekretować. Może ona dokonać się tylko drogą mozolnej politycznej praktyki państw. Warunkiem jej powodzenia jest także strategiczny sojusz z Ameryką.

Marek A. Cichocki

Autor jest profesorem Collegium Civitas

Olaf Scholz mówił o koniecznym przezwyciężeniu narodowych egoizmów w Europie poprzez zastąpienie jednomyślności podejmowaniem decyzji większością głosów w kluczowych dla UE sprawach bezpieczeństwa. Chodzi de facto o polityczną centralizację Unii. Trudno tego pomysłu bronić, nie mówiąc już o tym, że pada on z ust przywódcy państwa, które od dwóch dekad w polityce energetycznej czy bezpieczeństwa kierowało się prawie wyłącznie własnym narodowym egoizmem. Warto jednak wyjść poza emocje, które wzbudza niemiecka polityka, i zastanowić się nad dylematem bezsilności, który kryje się za propozycjami Berlina.

Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Co w wyborach prezydenckich zrobi Razem? Trzy możliwości
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Julia nie żyje. Kuratorium umywa ręce, a nauczyciele oddychają z ulgą
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Rząd jest pisowski, tylko bardziej
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Muzeum Sztuki Nowoczesnej to gmach wybitny. Warszawa wreszcie zyska swoje centrum
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Opinie polityczno - społeczne
Kamil Kołsut: Sławomir Nitras kruszy patriarchat w sporcie. Wybrał argument siły