Odpowiedź jest stara jak świat. Gdy górę bierze polityka siły, moralność i prawo stają się retoryczną dekoracją.
Rosja jest w stanie narzucić nam politykę siły, bo jest potęgą nuklearną. Ostatnie miesiące pokazały, że Zachód nie jest gotowy dostarczyć broni Ukrainie, którą Rosjanie uważają za „prowokację” dającą podstawę do użycia rakiet jądrowych. Wołodymyr Zełenski musi więc walczyć jak ten gladiator w filmie, któremu dano do ręki tylko nóż, a przeciwnik ma miecz i maczugę. Tego typu starcie można wygrać tylko cudem. Więc może lepiej się poddać? – sugeruje rzesza zachodnich „specjalistów”.
Rosja mówi językiem siły, bo może doprowadzić sporą część świata do gospodarczego krachu albo głodu. To prawda, że całkowite embargo na import gazu i ropy z Rosji zmniejszy dochód narodowy europejskich państw w niewielu tylko procentach. Jednak do kosztów embarga należy dodać wciąż niespłacone długi wynikające z kryzysu finansowego oraz koszty niedawnej pandemii. Zależność biednych krajów Afryki czy Azji od dostaw żywności z Rosji i Ukrainy jest jeszcze większa. Możemy debatować, kto ponosi winę za skalę uzależnienia od Rosji, lecz kosztów tego uzależnienia nie sposób kwestionować. Oczywiście ponosi je też Rosja, ale Putin nie musi stawać do wolnych, demokratycznych wyborów. To prowadzi do punktu trzeciego.
Rosja narzuca politykę siły, bo większość zachodnich polityków myśli głównie o swojej przyszłości, a nie o przyszłości Ukrainy. Joe Biden doszedł do władzy, obiecując szeroki pakiet pomocy socjalnej, a nie wydatki na wojnę. Mario Draghi trzyma w dłoniach luźną koalicję partii włoskich, które właśnie zaczęły kampanię o pozyskanie wyborców w Mediolanie czy Rzymie, a nie w Kijowie i Lwowie. Nawet w Polsce, gdzie nikt nie ma złudzeń co do Putina, interesy partyjne biorą górę nad interesem Europy i moralnością. Czy PiS w najbliższych miesiącach będzie wydawał spore sumy na swoich wyborców, czy raczej na ukraińskich „gości”, którzy nie będą wrzucać głosów do urny wyborczej?
Czy to oznacza, że Ukraina jest skazana na pożarcie, bo prawo i moralność się nie liczą? Ukraińcy mogą pokrzyżować plany „realistów”, stawiając heroiczny opór w imię „złudnych” wartości. Kolejne zbrodnie Putina nie pozwolą zapomnieć o etycznych wymogach i regułach prawnych. Postawa obrońców prawa i moralności na Zachodzie też będzie miała znaczenie. Wyborca włoski czy francuski musi zrozumieć, że putinowskie prawo dżungli będzie miało większy koszt niż naftowe embargo. Pokoju nie da się utrzymać bez sprawiedliwości. Akceptacja bestialskich metod wojny czyni nas bestiami. Świat bez prawa i moralności jest skazany na zagładę, nawet bez użycia broni nuklearnej.