Zeszłoroczna wygrana Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) w wyborach do Bundestagu wiązała się z olbrzymią nadzieją europejskiej socjaldemokracji. Pierwszy raz od 19 lat nadreńskiej centrolewicy udało się pokonać chadeków, którzy po odejściu Angeli Merkel na polityczną emeryturę w końcu przegrali kanclerski wyścig. Wygrana – choć niezbyt spektakularna – mogła dać ważny impet całej „czerwonej międzynarodówce”. Niemcy to bowiem największe państwo w Unii, z najsilniejszą gospodarką, ale także z najbardziej dojmującą przeszłością. Olaf Scholz został dopiero czwartym szefem rządu Republiki Federalnej Niemiec z poręki SPD, co świadczy o tym, że takie sukcesy socjaldemokratom nie zdarzają się często. Test dla następcy Merkel przyszedł niezwykle szybko, już dwa miesiące po zaprzysiężeniu.