Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się jasne, że wraz z przyjęciem przez Sejm ustawy o obronie ojczyzny zacznie się czas, w którym prezes PiS Jarosław Kaczyński będzie chciał odejść z rządu, by skupić się na sprawach partii i przygotowaniu do wyborów. Pisała o tym „Rzeczpospolita”, a „Wprost” podało w połowie lutego, że może się to stać na przełomie lutego i marca. Ale 24 lutego Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę. I to na pełną skalę.
Co teraz z planami Kaczyńskiego? Gdy rozmawiamy z politykami PiS, to w obecnej – bardzo niestabilnej i nieprzewidywalnej – sytuacji jawią się trzy możliwości rozwoju sytuacji. Pierwszy, to odejście z rządu Kaczyńskiego zgodnie z wcześniej opisywanym planem, czyli w najbliższym czasie. Sejm uchwalił już wspomnianą ustawę, obecnie zajmuje się nią Senat. Koniec procesu legislacyjnego to kwestia najbliższych dni. Ale to mogłoby mieć negatywne konsekwencje dla oglądu całej sytuacji. Opozycja z pewnością wykorzystałaby fakt, że wicepremier odpowiedzialny za bezpieczeństwo odchodzi z rządu w chwili bezprecedensowego kryzysu dotyczącego bezpieczeństwa. Trudno byłoby szerokiej opinii publicznej uwierzyć, że potrzebny jest gdzie indziej. Zwłaszcza że od kilku miesięcy sam Kaczyński sugerował, że musi zająć się sprawami partii, co dziś nie byłoby dobrze odebrane.
Czytaj więcej
Choć do niedawna się wydawało, że problemy z reformą podatkową, inflacją czy covidem będą kosztowały PiS przegraną w 2023 r., wojna zresetowała politykę i to rządząca partia znowu jest dziś faworytem.
Druga możliwość, o której coraz częściej się mówi w PiS, to odłożenie realizacji tego planu na kilka miesięcy – na przykład aż do wakacji. Czyli do chwili, w której pierwsze emocje po wybuchu wojny mogą już opaść, o ile oczywiście nie dojdzie do jeszcze większej eskalacji konfliktu.
Do końca czerwca ma też być gotowa zapora na granicy polsko-białoruskiej. Budowa tej zapory przed wybuchem wojny była (jest zresztą cały czas) jednym z priorytetów rządu w sferze bezpieczeństwa Polski.