Przyjęcie przez Sejm niemal jednogłośnie ustawy o obronności, podobnie jak ekspresowe przegłosowanie specjalnych przepisów uruchamiających pomoc państwa dla uchodźców z Ukrainy, pokazują, że jednak polska klasa polityczna, jeśli bardzo chce, potrafi konstruktywnie współpracować. Największą niespodzianką jednak okazała się przegrana walka PiS o przepis o bezkarności urzędników. Rządzącym zabrakło jednego głosu do odrzucenia senackiej poprawki, która wykreślała ten zapis ze specustawy. PiS przegrało nie tyle z opozycją, ile z konstytucją, która mówi, że senackie poprawki odrzuca się większością bezwzględną, bo samo głosowanie wygrał – dzięki posłom niezrzeszonym – ale zbyt małą przewagą, by senacką poprawkę odrzucić.
To pokazuje, z jakim paradoksem mamy dziś do czynienia. Z jednej strony w obliczu wojny umacniania się poparcie partii rządzącej. Problemem PiS nie było bowiem przechodzenie jego wyborców do opozycji, lecz ich rozczarowanie i zapowiedź pozostania w domu. Wojna sprawia, że mniejsze czy większe rozczarowania schodzą na dalszy plan. Z drugiej strony, wzmocnienie sondażowe nie rozwiązuje problemu Jarosława Kaczyńskiego z większością w obecnej kadencji. PiS będzie więc przegrywać poszczególne głosowania w komisjach czy na sali plenarnej, choć równocześnie nie ma w tej chwili w parlamencie żadnej alternatywnej większości.
Czytaj więcej
Zjednoczona Prawica uzyskała najlepszy wynik w marcowym sondażu partyjnym CBOS, ale jej przewaga nad Koalicją Obywatelską skurczyła się.
To, jak wiele się zmieniło w polskiej polityce, pokazują też rozmowy z zachodnimi dyplomatami w Warszawie. Coraz wyraźniej bowiem zdają sobie oni sprawę, że choć do niedawna się wydawało, że problemy z reformą podatkową, inflacją czy covidem będą kosztowały PiS przegraną w 2023 r., a posłowie opozycji już im tłumaczyli, kto jakie będzie zajmował stanowisko w nowym rządzie, wojna zresetowała politykę i to PiS znowu jest dziś faworytem.