Dorastałem w domu, który nie był propolski. Polska była postrzegana jako kraj, w którego historii antysemityzm występował często, a bywało, że miał zgubne skutki. Jak to się zatem stało, że wyszedłem z takiego domu, a obecnie działam w czołowej światowej organizacji żydowskiej, głęboko zaangażowanej w tworzenie nowego rozdziału w stosunkach polsko-żydowskich? I jak czułaby się moja rodzina, wiedząc, że pod koniec marca ponad 100 liderów AJC z całych Stanów Zjednoczonych spotka się, aby świętować otwarcie naszego najnowszego biura, AJC Europa Środkowa, w stolicy Polski?
Próbując zrozumieć własną drogę, widzę, że były cztery czynniki, które zwiększały moje zainteresowanie i zmieniały stosunek do Polski.
Podziw dla Karskiego
Pierwszym z nich była druga wojna światowa. Choć urodziłem się po jej zakończeniu, do dnia dzisiejszego ma ona ogromny wpływ na mój pogląd na życie. Wynika to zarówno z faktu, że straciłem w niej całą moją rodzinę, jak i z tego, że stała się uniwersalną opowieścią o moralności. Historią, w której starły się ze sobą skrajnie różne siły dobra i zła, wartości, które nigdy wcześniej nie zostały tak jednoznacznie zdefiniowane.
Nie można jednak zrozumieć tego kataklizmu bez uprzedniego dostrzeżenia, że Polska stanowiła centrum wydarzeń tragicznych lat 1939–1945. Im więcej uczyłem się o wojnie, tym bardziej zacząłem doceniać to, jak Polska mężnie walczyła przeciwko agresorowi, mimo rażącej przewagi liczebnej sił nazistowskich. Wyróżniało to Polaków na tle innych europejskich narodów.