To „aksjologiczni patrioci” (określenie Czapińskiego), czyli „ogromna grupa Polaków, która nie potraktowała katastrofy pod Smoleńskiem jak tragedii ludzkiej, tylko jako tragedię narodową.… Jedynym gwarantem przejścia przez nią jest teraz obronić polskość w Polsce, tj. dokładać komuś, kto zbyt wcześnie zakończył żałobę i oponentom, którzy przestrzegają przed budową IV RP – bo oni nie są »prawdziwymi Polakami«”. Na tym tle „uwyraźniły się podziały między Polakami. Jedni są spokojni, wzięli się do roboty, a drudzy nakręcają emocje, domagają się rewanżu na winnych, nie spoczną, dopóki nie uderzymy się w piersi i nie zagłosujemy w 90 proc. na Jarosława Kaczyńskiego”.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że wg Czapińskiego (szefa wielkiego projektu badawczego pt. Diagnoza Społeczna) Polacy dzielą się na dwie (i tylko na dwie) duże grupy: ciemnych i ksenofobicznych „aksjologicznych patriotów”, zwolenników IV RP oraz PiS (i Jarosława K.) oraz światłych i pracowitych obywateli budujących sukces Polski (ale prześladowanych obecnie za niewinność przez „patriotów”), którzy – oczywiście – w wyborach prezydenckich zagłosują na Bronisława Komorowskiego. W sprawie tego ostatniego Czapiński mówi: „On dobrze odegrał swoją rolę (…), pokazując, że jeszcze Polska nie zginęła”. Zresztą „Tu nie chodzi o Komorowskiego, ale (…) o zagrodzenie drogi PiS”.
Czapiński nie analizuje racji zwolenników IV RP – on (i dziennikarka „Gazety”, która z nim rozmawia) wie, że są wredne. Dla ułatwienie pomija nawet tę okoliczność, że postulat ten pierwotnie wspierała też PO (a więc również Komorowski). Nie dopuszcza myśli, że status „aksjologicznego patrioty” nie łączy się w sposób konieczny z popieraniem postulatu IV Rzeczypospolitej. Dzięki temu zwolenników tego postulatu może traktować jako element po prostu patologiczny. Nie dopuszcza też myśli, że rozmiary opisywanego przez niego zjawiska zapiekłości mogą pozostawać w związku z uprzednimi zachowaniami „zdrowej części” elit.
[srodtytul] Zagrożenie kaczyzmem [/srodtytul]
Czapiński daje do zrozumienia, że formułuje swoje opinie jako bezstronny analityk, badacz i obserwator. To ewidentne nadużycie, bo są to opinie tak samo stronnicze jak np. prezentowane przez Jacka Kurskiego. Ale w przypadku Kurskiego przynajmniej wiadomo, że występuje on w roli propagandysty swojej partii. Czapiński, choć w 2001 roku był kandydatem SLD do Senatu, jest pewnie formalnie bezpartyjny, ale zadania propagandowe wypełnia z wielkim zapałem.
W Polsce istnieje grupa „aksjologicznych patriotów”, która posiada te wszystkie negatywne cechy, które opisuje Czapiński. Nie sądzę, by była to wielka grupa. Dobrze by jednak było, gdyby była izolowana. Ale pomysł Czapińskiego i wielu podobnie zaangażowanych idzie dużo dalej. Celem jest ubezwłasnowolnienie wszystkich, którzy wątpią, że III RP była najlepszą rzeczą, jaka się mogła w historii przydarzyć Polakom.