Polityka USA od 2012 skręca w stronę Azji, Polska natomiast liczy na gwarancje bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych. Wspólny kierunek może zjednoczyć i sprawić, że na niektóre sprawy będzie łatwiej spojrzeć dwóm krajom jeszcze bliższym na zagranicznym froncie. Co więcej, rynek Unii Europejskiej z każdym rokiem będzie oferował mniejsze możliwości rozwoju niż kraje Azji Południowo-Wschodniej. Zwrot ku Azji Południo-wschodniej to dla Polski ogromna szansa na dostęp do rynku spójnego gospodarczo i wspólnego politycznie w oczach największego sojusznika.
Dlaczego warto patrzeć na wschód?
Stabilność w Azji Południowo-Wschodniej zależy od decyzji podejmowanych w Pekinie. Między majem a lipcem Chiny udowodniły, że potrafią skutecznie irytować swoich sąsiadów oraz nie robić sobie nic z oskarżeń stawianych im na forum międzynarodowym. Protesty Wietnamu, Filipin i Japonii nie zmieniały niczego w tym, że chińska platforma wiertnicza nr 981 bez przeszkód przemierzała wietnamskie wody w asyście masy własnych jednostek straży przybrzeżnej, że dochodziło do incydentów, w których odnosili rany wietnamscy rybacy.
Poszukiwania zaginionego samolotu MH370 na terenach filipińskich przypadkowo odkrywały chińskie bazy wojskowe budowane wraz z osiedlami (wyposażonymi nawet w szkoły) dla żołnierzy wysyłanych przez Pekin dla zdobywania kolejnych partii terenu na morzu Południowochińskim. Oczywiście bez wiedzy i pytania o zgodę społeczności międzynarodowej. Japonia także notowała w ostatnim czasie wzmożoną aktywność chińskich myśliwców przelatujących przez własną przestrzeń powietrzną.
Chiny potrafią zrobić, co chcą i nie liczą się z konsekwencjami. Zdają sobie sprawę z tego, że społeczność międzynarodowa nie będzie w stanie zjednoczyć sił na tyle, by skutecznie zablokować ich działania, dlatego gryzą teren powoli i cierpliwie. Irytują sąsiadów, wzmagają napięcia społeczne, wykorzystują kapitał budowany na narastającej nienawiści i nie zapominają żadnych słów, które padają na arenie międzynarodowej. To szalenie trudny przeciwnik, ponieważ Chiny to kraj, który przez swoją zajadłość i tak zdolny jest do podążania własną drogą. Dla Pekinu w tle nadrzędnym celem zawsze będzie znajdowała się chęć powrotu do pozycji mocarstwa.
Zmiana na czele gospodarki?
Gospodarcze szacunki wskazują, że to może szybko nastąpić. Chiny mogą stać się największą gospodarką świata już w 2024 roku, czyli za niespełna 10 lat. W ciągu dekady może dojść do przetasowania na ekonomicznych szczytach, ponieważ nie tylko Chiny rosną szybko, ale drugie w kolejce do zmiany USA na światowym podium są Indie. Równowaga gospodarcza w ciągu zaledwie 10 lat, czyli zaledwie 2, 3 kadencji parlamentu może przybrać całkowicie nowy wizerunek. Niektóre z krajów BRICS przestaną ograniczać się jedynie do kolejnych literek w akronimie ułożonych na wzór angielskiego słowa, ale staną się prawdziwymi rozdzielaczami kart na świecie.