Stało się. Napływające nieoficjalnie sygnały z Waszyngtonu przybrały właśnie formę decyzji. Waszyngton odstępuje od sankcji wobec firm pracujących przy zakończeniu układania gazociągu Nord Stream 2. Decyzję tę trzeba rozpatrywać w dwóch aspektach. Pierwszym pytaniem jest, czy postanowienie podjęto, uwzględniając interes Niemiec czy Rosji, a drugim, co oznacza ono dla relacji polsko-amerykańskich.
W publicznych enuncjacjach dotyczących przyszłości gazociągu mówi się przede wszystkim o Berlinie, o przejawianej przez prezydenta Joe Bidena chęci naprawy stosunków z Niemcami, nadwerężonych za kadencji Donalda Trumpa. Gdyby rzeczywiście tylko o to chodziło, nie byłoby wielkich powodów do niepokoju, choć Kijów byłby zapewne innego zdania. Bez względu na stan relacji polsko-niemieckich nie sposób wyobrazić sobie scenariusza, w którym Berlin formułowałby w stosunku do nas szantaż surowcowy.