W Polsce doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że do poprawy naszego bezpieczeństwa przyczyniłaby się stała obecność w naszym kraju żołnierzy NATO, np. z USA, Wielkiej Brytanii czy Francji. Konkretne propozycje natrafiają jednak na opór naszych zachodnich partnerów. Czują się oni związani postanowieniami aktu stanowiącego o wzajemnych stosunkach, współpracy i bezpieczeństwie pomiędzy NATO a Federacją Rosyjską podpisanego 27 maja 1997 r., który przewiduje ograniczenia w kwestii rozmieszczania znaczących sił konwencjonalnych w regionie.
Jak pokazują wyniki ostatniego szczytu NATO w Newport, nawet wojna na Ukrainie nie jest w stanie przekonać niektórych państw członkowskich do relokacji sił sojuszu. W tej sytuacji musimy się zadowalać rozwiązaniami kompromisowymi, jak „stała, rotacyjna obecność" żołnierzy NATO, umieszczenie w Polsce niewielkiej części sojuszniczej infrastruktury czy sił wysokiej gotowości, tzw. szpicy. Likwidacja barier oddzielających „starych" i „nowych" członków sojuszu czy UE okazuje się trudniejsza niż rozbicie muru berlińskiego.
Brak stałej obecności żołnierzy NATO w Polsce nie oznacza jednak, że na naszej wschodniej granicy nie mogliby stacjonować umundurowani funkcjonariusze z zaprzyjaźnionych krajów UE, w tym również z państw należących do Sojuszu. Byłoby to możliwe, gdyby zrealizowany został pomysł utworzenia europejskiego korpusu straży granicznej podlegającego Frontex, czyli europejskiej agencji do zarządzania współpracą graniczną mającej swoją siedzibę w Warszawie.
Do tej pory Polska była do tego pomysłu nastawiona raczej sceptycznie. Z jednej strony mocno zabiegaliśmy o stałą obecność w kraju żołnierzy z sojuszniczych armii, z drugiej zaś – trochę schizofrenicznie – opieraliśmy się stałej obecności innych umundurowanych formacji.
W dzisiejszych realiach takie posunięcie ma sens nie tylko w świetle zagrożeń ze Wschodu, ale także biorąc pod uwagę nastroje Polaków. Jak wskazują cytowane przez „Rz" badania Komisji Europejskiej, aż 77 proc. naszych rodaków opowiada się za unijną polityką zagraniczną, a 83 proc. także za obronną.