Należy się cieszyć, że dyskusja ekonomistów na temat kryzysu stopniowo się rozwija, ale biorąc pod uwagę rosnącą skalę wyzwań, jest ona już mocno spóźniona i zdecydowanie zbyt fragmentaryczna. Poszczególni autorzy przedstawiają cząstkowe diagnozy, proponują pewne szczegółowe rozwiązania, jednak poza nielicznymi wyjątkami (np. opracowaniem P. Bukowskiego i W. Paczosa) nadal brakuje szerszych, całościowych propozycji, na których mogłaby się skoncentrować dyskusja. Nie ma przede wszystkim jednego strategicznego dokumentu rządowego, który mógłby taką rolę spełnić i z którego w sposób logiczny wynikałyby ustawy i rozporządzenia. Również NBP nie jest w stanie przedstawić pogłębionej analizy sytuacji, a RPP po raz pierwszy nie zorganizowała konferencji prasowej po swoim posiedzeniu akurat wtedy, gdy była ona bardzo potrzebna.