Gdzie jest to spowolnienie gospodarcze?

Od wielu miesięcy ekonomiści byli zgodni w prognozach spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego w Polsce, które miało się rozpocząć w I kwartale 2008 roku.

Aktualizacja: 09.04.2008 11:29 Publikacja: 08.04.2008 21:55

Michał Pronobis

Michał Pronobis

Foto: Rzeczpospolita

Red

Po świetnym roku 2007, kiedy PKB przyrósł o 6,5 procent, w pierwszych trzech miesiącach tego roku oczekiwano wyraźnej korekty wzrostu, w skrajnej wersji - nawet do 2-3 procent PKB. Tymczasem ostatnie dane zaprzeczają scenariuszowi spowolnienia. Wyniki sprzedaży detalicznej (+23,8 proc.), produkcji przemysłowej (+14,9 proc.), eksportu (+15,1 proc.), płac (+12,8 proc.) czy zatrudnienia (+5,9 proc.) świadczą o utrzymywaniu się znakomitej koniunktury. Polska gospodarka pozostaje silna i w pierwszym kwartale bardzo pewnie kroczy po 6-proc. ścieżce wzrostu.

Skąd zatem tak wyraźna pomyłka w prognozach? Widać nasza wiedza o procesach następujących w gospodarce jest niepełna, a dostępne dane nie dostarczają precyzyjnego obrazu o bieżącym stanie koniunktury. Warto jednak przypomnieć, na czym opierano przewidywania przyhamowania wzrostu.

Po pierwsze gospodarka napotyka barierę podażową, której głównym symptomem są wyczerpujące się zasoby rynku pracy.

Po drugie kumulują się negatywne impulsy zewnętrzne o charakterze makroekonomicznym (w USA stagnacja lub recesja, w Unii Europejskiej silne spowolnienie) oraz finansowym (kryzys kredytowy, zawirowania na giełdach).

Po trzecie odbicie inflacji wymusza na NBP zaostrzanie polityki pieniężnej, co może niekorzystnie się odbić na dynamice inwestycji (kanałem stóp procentowych) oraz eksportu (kanałem kursu).

Jako czwarty czynnik wymieniano efekt bazy, czyli konieczność porównywania bieżących wyników do wyśrubowanych danych z ubiegłego roku (w I kwartale 2007 r. 7 proc. przyrostu PKB).

Jak wiadomo, wymienione czynniki (ujemnie oddziałujące na wzrost) w ostatnim czasie wcale się nie zdezaktualizowały i nadal pozostają w mocy.

Ekonomia nie jest nauką bezużyteczną. Sprawne posługiwanie się nią pozwala wyciągać praktyczne wnioski co do przyszłego obrotu zdarzeń w gospodarce, nawet wtedy, gdy dokładność tych prognoz pozostawia momentami wiele do życzenia. Skoro istnieją silne przesłanki przemawiające za ograniczeniem tempa wzrostu, w końcu musi się zmaterializować efekt ich oddziaływania.

Spowolnienie nadal pozostaje na horyzoncie, ostatnie dane świadczą jedynie o jego przesunięciu w czasie. Co uspokajające, nie będzie to ostre hamowanie, tylko raczej zredukowanie prędkości o jeden bieg.

Po świetnym roku 2007, kiedy PKB przyrósł o 6,5 procent, w pierwszych trzech miesiącach tego roku oczekiwano wyraźnej korekty wzrostu, w skrajnej wersji - nawet do 2-3 procent PKB. Tymczasem ostatnie dane zaprzeczają scenariuszowi spowolnienia. Wyniki sprzedaży detalicznej (+23,8 proc.), produkcji przemysłowej (+14,9 proc.), eksportu (+15,1 proc.), płac (+12,8 proc.) czy zatrudnienia (+5,9 proc.) świadczą o utrzymywaniu się znakomitej koniunktury. Polska gospodarka pozostaje silna i w pierwszym kwartale bardzo pewnie kroczy po 6-proc. ścieżce wzrostu.

Skąd zatem tak wyraźna pomyłka w prognozach? Widać nasza wiedza o procesach następujących w gospodarce jest niepełna, a dostępne dane nie dostarczają precyzyjnego obrazu o bieżącym stanie koniunktury. Warto jednak przypomnieć, na czym opierano przewidywania przyhamowania wzrostu.

Opinie Ekonomiczne
Umowa koalicyjna w Niemczech to pomostowy kontrakt społeczny
Opinie Ekonomiczne
Donald Tusk kontra globalizacja – kampanijny chwyt czy nowy kierunek?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Arak: Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Repolonizacja, czyli reupartyjnienie gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Tusku, nie ścigaj się z Trumpem