Tak samo jak na spekulacjach, ile ministerstw za chwilę zniknie i komu przypadną ocalałe. Takie dywagacje mają podobną wartość jak końskie warkoczyki.
Rekonstrukcja rządu będzie mieć bowiem jakiekolwiek znaczenie, dopiero gdy spowoduje zmiany w zarządzaniu państwem. Inaczej zda się psu na budę. A raczej na paliwo do PR-owych, pustych zagrywek. Polska nie potrzebuje pudrowania starej administracji, ale jej zbudowania od nowa. By była sprawnym aparatem decyzyjnym. Zdolnym do błyskawicznych i trafnych reakcji.
W to, że właśnie tak będzie, można wątpić. Radzimy sobie bowiem tylko z bieżącym kierowaniem. Gdy trzeba wykonać nagły zwrot, uporać się z czymkolwiek odbiegającym od utartych standardów, jest klops. Oto przykłady.
Susza! Wyniszcza kraj i uderza w gospodarkę. Ale żeby jej zaradzić, trzeba pisać specustawę. Obecne regulacje i podział kompetencji uniemożliwiają uporanie się z wysychaniem Polski.
Covid-19! Niedawno minister zdrowia powołał zespół ds. monitorowania i prognozowania przebiegu epidemii Covid-19 w Polsce. Po pół roku pandemii? Gdyby taki zespół powstał wcześniej, krajowa gospodarka zasobami respiratorów byłaby zapewne mniej kosztowna! I skuteczniejsza! Tarcze antykryzysowe uchwalone wiosną nie byłyby zaś litaniami przepisów, które trzeba było najpierw usunąć, żeby w ogóle zacząć reagować na sam problem.