Najważniejszymi częściami aut elektrycznych są akumulatory i falowniki – serce systemu przetwarzające prąd stały na zmienny i z powrotem. Producentami akumulatorów/baterii są BYD, BMZ, Panasonic, LG Chem, CATL. Współczesny samochód to składak: silnik, nadwozie, podwozie, systemy chłodzenia i zasilania, układy elektryczne, akumulatory i falowniki, wnętrze, oświetlenie, hamulce i systemy bezpieczeństwa. Dla efektywnego samochodu elektrycznego niezbędne, oprócz silnika (waga ok. 30 kg), są tzw. moduł zarządzający mocą silnika (25–30 kg; silnik spalinowy waży 150–180 kg), akumulatory (300–500 kg) i falownik (35–45 kg) plus onboardowa ładowarka (do ładowania z gniazdka) i system kabli. W sumie waży to 600–900 kg – e-samochód jest cięższy niż porównywalny tradycyjny, a co za tym idzie, jest odpowiednio droższy.
Do 2019 r. wyprodukowano i zarejestrowano łącznie na świecie 8 mln elektryków (z hybrydami), z czego w Chinach 3,8 mln, USA 1,5 mln, Norwegii 320 tys., Niemczech 300 tys., Wielkiej Brytanii 265 tys. i Francji 220 tys. W Polsce – tylko 8637! Największymi producentami są Tesla (łącznie 876 tys. aut), BYD (736 tys.), BAIC (480 tys.), Nissan/Renault (463 tys.) i BMW (398 tys.). Żadnemu nie udało się osiągnąć mitycznego miliona samochodów elektrycznych, jaki według projektu PiS miałby już wkrótce jeździć po polskich drogach.
Polskie EMP jest spółką PGE, Energii, Enei i Tauronu o kapitale zakładowym 70 mln zł. Jego modele, a właściwie atrapy modeli, zaprojektowało włoskie studio Torino Design. Według zapowiedzi prezesa EMP produkcja powinna się rozpocząć w 2023 r. w oparciu o zakup platformy i tzw. projektowanie modułowe. Innymi słowy, wyrób finalny ma być składakiem.
Jaka cena...
Podaję orientacyjne koszty podstawowych podzespołów auta elektrycznego (dla produkcji 10–15 tys. sztuk rocznie): silnik elektryczny 3 tys. euro, falownik plus ładowarka plus motor management 5 tys. euro, akumulatory minimum 15 tys. euro, elektryczny silnik wspomagający 500 euro, kompresor do klimatyzacji 800 euro, wiązka HV (400 V) 3 tys. euro, wiązka LV (12 V) 1,5 tys. euro. Razem: 28,8 tys. euro. Do tego trzeba dodać koszt blach, podwozia, siedzeń, deski rozdzielczej, opon, hamulców, szyb oraz reszty wyposażenia. Koszt e-samochodu może więc sięgnąć 40 tys. euro (czyli minimum 170 tys. zł). A to tylko koszty komponentów, bez hali montażowej i jej wyposażenia, maszyn i mediów oraz płac pracowników.
Zwiększenie montażu z nieopłacalnego poziomu 10–15 tys. sztuk np. do 100 tys. rocznie obniży koszty. Ale w dalszym ciągu będzie to w Polsce raczej bardzo drogi samochód, a więc popyt na niego będzie umiarkowany.
Zakładając roczną produkcję 100 tys. szt., niezbędne jest zainwestowanie w hale montażowe, wyposażenie maszynowe, załogę. Koszt takiej inwestycji pokażemy na przykładzie innych fabryk. Zakład Hyundaia pod Sankt Petersburgiem, uruchomiony w 2010 r. i mający produkować 150 tys. aut w pełnym cyklu produkcyjnym, kosztował 654 mln dol., czyli 2,5 mld zł. Montażownie Nissana i Toyoty kosztowały po 200 mln dol. Produkują po 70–90 tys. aut każda, w zasadzie w systemie SKD (semi knock down), przechodząc do CKD (completly knock down). Z kolei Chińczycy oferują proste montażownie chińskich konstrukcji za 0,6–10,0 mln dol. dla produkcji nieprzekraczającej 5–7 tys. aut rocznie. Tyle że standardy europejskie/amerykańskie i japońskie/koreańskie są dużo bardziej wyśrubowane od chińskich.