W ostatnich miesiącach gospodarka światowa ożywia się, ale daleko jej do tempa wzrostu, który osiągała przed kryzysem. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) prognozuje na 2014 r. tempo w wysokości 3,6 proc., podczas gdy w latach 2005–2007 wynosiło ono nieco ponad 5 proc. Ożywienie rozkłada się nierówno. Trzy kraje spośród tzw. BRIC – Chiny, Indie, Brazylia – nadal rozwijają się o wiele szybciej niż kraje wysoko rozwinięte, ale nieco wolniej niż jeszcze niedawno. Rosja wyhamowuje w tym roku, a pogmatwana sytuacja geopolityczna może pogorszyć jeszcze wyniki. Względnie dobrze radzą sobie Stany Zjednoczone. Z tempem wzrostu ok. 2,8 proc. znów są motorem wzrostu w świecie zachodnim. Strefa euro nadal wypada blado, wygrzebując się z recesji z 1,2 proc. wzrostu w tym roku.
Na tle tego niezbyt różowego obrazu gospodarki globalnej intrygująco zabrzmiał komunikat ministrów finansów państw G20 z ich kwietniowego posiedzenia w Waszyngtonie przy okazji tzw. wiosennych spotkań MFW i Banku Światowego. Podtrzymali oni ni to deklarację, ni to quasi-zobowiązanie G20 powzięte na posiedzeniu w Sydney w lutym br. Grupa uznała za swoją „zbiorową ambicję" podniesienie w ciągu najbliższych pięciu lat tempa wzrostu gospodarczego na świecie o dodatkowe 2 punkty proc. w stosunku do tego, które wynikałoby z tendencji obserwowanej w ostatnim okresie.
Niektórzy odczytują to jako deklarowany cel polityki gospodarczej G20, inni tylko jako miękką zapowiedź działań idących w takim kierunku. Obserwatorzy gospodarczej sceny światowej uznali tę deklarację za daleko idącą, gdyż można mieć wątpliwości, czy siła sprawcza władz G20 jest aż tak wielka. Z drugiej strony, nawet jeśli za pięć lat globalne tempo wzrostu będzie wysokie, trudno będzie zweryfikować, w jakiej mierze starania o koordynację polityki gospodarczej państw tej grupy rzeczywiście doprowadziły do podniesienia tempa wzrostu o 2 pkt proc.
Trzy obszary działań
Spróbujmy się zastanowić, czy podniesienie trajektorii globalnego wzrostu aż o 2 pkt proc. jest możliwe w bliskiej przyszłości. Dla uproszczenia spójrzmy na trzy obszary polityki gospodarczej: politykę monetarną, politykę fiskalną i politykę strukturalną.
Kraje wysoko rozwinięte nie mogą wiele zdziałać za pośrednictwem polityki monetarnej. Jest ona wyjątkowo luźna zarówno w Stanach Zjednoczonych (gdzie powoli zbliża się początek jej zacieśniania), jak i w strefie euro. Nie można za jej pomocą w krótkim czasie stworzyć istotnego impulsu prowzrostowego.