Zielone certyfikaty do zmiany

Nadwyżka certyfikatów jest barierą w rozwoju energetyki odnawialnej.

Aktualizacja: 12.01.2015 06:41 Publikacja: 12.01.2015 04:21

Nadwyżka certyfikatów jest barierą w rozwoju energetyki odnawialnej.

Nadwyżka certyfikatów jest barierą w rozwoju energetyki odnawialnej.

Foto: Bloomberg

Już od końca 2011 r. trwają prace nad nową ustawą o odnawialnych źródłach energii (OZE), która ma wyznaczyć kierunek rozwoju energetyki odnawialnej na kolejne lata. Uwaga osób zaangażowanych w jej przygotowanie skupiona jest obecnie na negocjacjach zapisów fundamentalnych dla projektów, które będą realizowane po wejściu ustawy w życie.

Tymczasem obecny, oparty na formule tzw. zielonych certyfikatów, system wsparcia dla energetyki odnawialnej boryka się z poważnymi problemami. Bez rozwiązań systemowych i regulacyjnych już teraz grozi nam załamanie jej rozwoju.

Ważne wsparcie OZE

Zielone certyfikaty wydawane są operatorom instalacji odnawialnych źródeł energii (OZE) i znajdują się w obrocie na Towarowej Giełdzie Energii (TGE). Sprzedaż certyfikatów jest ważnym źródłem przychodów dla wytwórców energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych (przedsiębiorstwa energetyczne muszą wykazać się odpowiednim udziałem energii odnawialnej, jeśli jest za niski, mogą nabyć zielone certyfikaty na TGE – red.).

Od 2005 r., kiedy zmodyfikowano system wsparcia, ich cena kształtowała się niewiele poniżej opłaty zastępczej i stanowiła wyznacznik dla opracowywanych biznesplanów projektów inwestycyjnych, które wykorzystują zasoby odnawialne (opłata zastępcza uiszczana jest przez przedsiębiorstwo energetyczne, które ma za mały udział zielonej energii i nie dokupiło zielonych certyfikatów – red.).

Problem z biomasą

Sytuacja zmieniła się diametralnie w 2012 r., kiedy cena zielonych certyfikatów notowanych na TGE zaczęła spadać wskutek ich nadpodaży. Na koniec okresu rozliczeniowego spadła wtedy do ok. 100 zł/MWh. Wtedy zaprotestowali dostawcy biomasy, którym wypowiedziano dostawy z powodu zbyt niskiej ceny certyfikatów, a Ministerstwo Gospodarki zapowiedziało interwencję.

W listopadzie 2014 r. cena kształtowała się w przedziale 160–172 zł za MWh, co stanowi ok. 55 proc. wartości opłaty zastępczej. Tak niska cena znacząco rzutuje na wyniki finansowe istniejących źródeł wytwórczych, stanowi też zagrożenie dla terminowej spłaty zaciągniętych kredytów. W instalacjach, gdzie możliwe jest używanie alternatywnych paliw, odchodzi się od spalania biomasy. Ba, planowane są modernizacje części instalacji biomasowych, by zmniejszyć od niej zależność. Wiele instalacji odnawialnych zostało po prostu zamkniętych, np. biogazownie.

Spóźniona naprawa

Główną przyczyną tak znacznego spadku ceny certyfikatów są rozmiary nadwyżki podaży nad popytem, który jest skutkiem decyzji Ministerstwa Gospodarki o wysokości tzw. kwot obowiązku (czyli popytu na zielone certyfikaty). W latach 2010–2012, a więc bezpośrednio przed wybuchem kryzysu na rynku zielonych certyfikatów, kwoty obowiązku były utrzymywane na tym samym poziomie 10,4 proc., przy ciągłym wzroście mocy zainstalowanej – popyt na zieloną energię został zamrożony, ale produkcja znacząco rosła.

Jednocześnie nie działał sprawny system informacji o sytuacji na rynku certyfikatów pokazujący na bieżąco skalę zjawiska. Naprawa tego systemu zaczęła się dopiero w 2013 r., gdy przy okazji przyjęcia tzw. małego trójpaku częściowo wdrożono system postulowany przez Polskie Stowarzyszenie Energii Wiatrowej.

Obecnie nadpodaż w systemie certyfikatów szacowana jest na ponad 12 TWh, co stanowi ok. 75 proc. popytu, jaki prognozowany był na rok 2014. W porównaniu z pierwszym kwartałem 2014 r. nadwyżka wzrosła o 1400 GWh i systematycznie się zwiększa.

Ograniczenie współspalania

W nowej ustawie o odnawialnych źródłach energii wprowadzono kilka rozwiązań, które mają ograniczyć podaż zielonych certyfikatów, w tym m.in. wykluczenie z systemu wsparcia dużych elektrowni wodnych i ograniczenie współspalania. Jednak te zmiany wejdą w życie najwcześniej od 2016 r.

Jednocześnie w projekcie ustawy o OZE zaaprobowanym przez Radę Ministrów w lipcu zawarto zapis, że w pierwszym roku obowiązywania ustawy kwota obowiązku (czyli popyt na zielone certyfikaty) wyniesie 20 proc., a w kolejnych latach będzie się zmniejszać, odpowiednio do liczby instalacji OZE pozostających w systemie zielonych certyfikatów.

Niestety, na mocy przyjętej 6 listopada 2014 r. poprawki zgłoszonej przez Ministerstwo Gospodarki udział ten został zmniejszony: w 2015 r. do 14 proc., a w 2016 do 15 proc. To oznacza, że oddala się moment rozwiązania problemu nadwyżki skutkującej trendem zniżkowym cen zielonych certyfikatów.

Nadpodaż nie zniknie

Symulacje przeprowadzone przez przedsiębiorstwa energetyczne wskazują, że zmiany zawarte w projekcie ustawy o OZE oraz zmiana wprowadzona na życzenie Ministerstwa Gospodarki nie przyniosą oczekiwanego efektu redukcji nadpodaży w kolejnych latach. Wobec powyższego, warto przedyskutować inny, a dodatkowy zestaw narzędzi uzupełniających, które w bardziej efektywny sposób zmniejszą to zjawisko w najbliższych latach.

Dzisiaj rozsądnym rozwiązaniem minimalizującym problem nadpodaży może być zmiana rozporządzenia ministra gospodarki w sprawie wysokości tzw. kwoty obowiązku i dostosowanie w nim do czasu wejścia w życie przepisów ustawy o OZE wielkości obowiązku umarzania zielonych certyfikatów do rzeczywistego tempa rozwoju energetyki odnawialnej. Dodatkowo należy powrócić do pierwotnego zapisu o wielkości kwoty na poziomie 20 proc. w pierwszym roku obowiązywania ustawy, a być może przedłużyć obowiązywanie tej maksymalnej kwoty na kolejny rok.

Brak dostępu do informacji

Na koniec warto wspomnieć, że zbyt rzadko publikowana informacja o ilości umorzonych i oczekujących na wydanie świadectw pochodzenia nie pozwala na bieżącą analizę wielkości nadpodaży świadectw pochodzenia. W wielu krajach europejskich, m.in. w Szwecji, Wielkiej Brytanii czy Norwegii, te dane są powszechnie dostępne i podawane na stronach internetowych w co najmniej miesięcznych cyklach, zapewniając przejrzyste działanie tych rynków. Należy więc dokończyć pracę zapoczątkowaną w małym Trójpaku i wprowadzić zapisy ustawowe nakładające obowiązki informacyjne w cyklu miesięcznym.

Nie czekajmy na rok 2016

Wiara, że samo wprowadzenie nowej ustawy o OZE przywróci równowagę systemu certyfikatów, wydaje się jedynie pobożnym życzeniem. Konieczne są działania podejmowane już teraz, bez czekania na 2016 r. W powiązaniu z systemowymi rozwiązaniami w nowej ustawie mogą doprowadzić do zmniejszenia ryzyka kolejnych krachów na rynku zielonych certyfikatów. Niezbędne jest włączenie się rządu w działania dla opracowania mechanizmów zmniejszenia nadpodaży i wprowadzenie takich rozwiązań, które wspierać będą rozwój energetyki odnawialnej do czasu przyjęcia nowej ustawy o OZE.

Jaromír Pečonka jest wiceprezesem i dyrektorem operacyjnym CEZ Polska. Grzegorz Skarżyński jest wiceprezesem Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej

Już od końca 2011 r. trwają prace nad nową ustawą o odnawialnych źródłach energii (OZE), która ma wyznaczyć kierunek rozwoju energetyki odnawialnej na kolejne lata. Uwaga osób zaangażowanych w jej przygotowanie skupiona jest obecnie na negocjacjach zapisów fundamentalnych dla projektów, które będą realizowane po wejściu ustawy w życie.

Tymczasem obecny, oparty na formule tzw. zielonych certyfikatów, system wsparcia dla energetyki odnawialnej boryka się z poważnymi problemami. Bez rozwiązań systemowych i regulacyjnych już teraz grozi nam załamanie jej rozwoju.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację