Ukraina walczy o niepodległość, a jednocześnie o utrzymanie niezależności całej Europy, w tym Polski. Walczy już ponad 1000 dni. Krwawi: giną tysiące ludzi, w tym kobiety i dzieci. Piszę te słowa z bólem, bo Ukraina jest mi bardzo bliska. Bachmut, ponad 100-tysięczne miasto heroicznie bronione przez ponad pół roku i ostatecznie zdobyte przez rosyjską armię w maju 2023 roku, został całkowicie zniszczony. Spędzałem tam w latach 80. piękne wakacje. Teściowie mieszkali nad jeziorem. Nauczyłem tam synów pływania. Teraz w przekazach widzę znajome domy zamienione w ruinę i parki z połamanymi drzewami.
Od wielu lat współpracuję z Donieckim Uniwersytetem Narodowym im. Wasyla Stusa, który od czasu inwazji rosyjskiej w 2014 r. funkcjonuje w Winnicy, w centralnej części Ukrainy. Wielokrotnie odwiedzając Ukrainę, obserwowałem wzrost nastrojów patriotycznych i utwierdzania samoświadomości narodu. I równoczesny wzrost przekonania, że to Putin i jego ideolodzy stanowią największe zagrożenie dla niepodległości Ukrainy. Dlatego przecieki informacyjne napływające z USA pod koniec 2021 r. o koncentracji wojsk rosyjskich wzdłuż granicy z Ukrainą traktowałem jako „grę” Putina. Zbrojna napaść na ten kraj wydawała się szaleństwem. Ukraina to kraj o wielkim obszarze, prawie dwukrotnie większy od Polski. Taka napaść byłaby początkiem wielkiej światowej wojny – tak wtedy myślałem.
Informacja o rozpoczęciu inwazji dotarła do mnie podczas pobytu w Teksasie. Włączyłem jak każdego wieczora przed snem radio w smartfonie. W Polsce była szósta rano. Po tym, co usłyszałem, trudno było mi zasnąć. Analogia z 1 września 1939 r. sama się nasuwała. Wtedy był napad na Polskę. teraz na niepodległą Ukrainę. Było dla mnie oczywiste, że od tego dnia, wskutek szaleństwa Putina, świat będzie inny.
Bilans wojny: 200 tysięcy zabitych Ukraińców
Od tamtego dnia minęły dwa lata i ponad 10 miesięcy. Według „The Economist” z 1 stycznia 2025 r. konflikt ten po stronie ukraińskiej pochłonął już ponad 200 tys. ofiar śmiertelnych i trzy lub cztery razy tyle rannych. Miliony ludzi zostało przesiedlonych, a gospodarka Ukrainy została zdewastowana (choć jak szacuje Narodowy Bank Ukrainy, PKB w 2024 r. wzrósł o ponad 3 proc.). Po ucieczce wielu kobiet z dziećmi kraj stoi w obliczu demograficznej zapaści.