Kiedyś, by sfinansować wydatki, psuto pieniądz, zmniejszając ilość kruszcu, potem więcej go drukowano, teraz zaś powiązani z PiS ekonomiści i politycy dalej twórczo rozwijają sposoby na pozyskiwanie pieniędzy z niczego. To już nie jest proste wyjmowanie królika z pustego kapelusza, to wręcz sztuczki godne iluzjonisty Davida Copperfielda.
Psucie finansów i łamanie prawa
Ireneusz Dąbrowski, były wiceminister skarbu państwa w rządzie PiS, a obecnie członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP), zaproponował w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, by w razie potrzeby budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) oraz elektrowni jądrowych sfinansować z emisji obligacji celowych, które skupowałby NBP. Proste? Nawet bardzo. Tyle że wiele ekspertyz prawnych dowodzi, że to sprzeczne z konstytucją. Bank centralny ma bowiem inne cele i nie można z jego kasy finansować wydatków państwa oraz zaciągać w nim zobowiązań. Za taki proceder grozi Trybunał Stanu.
Czytaj więcej
Budowę CPK oraz elektrowni atomowych można finansować z emisji obligacji celowych, które w razie potrzeby skupować mógłby Narodowy Bank Polski – proponuje prof. Ireneusz Dąbrowski, członek Rady Polityki Pieniężnej.
Nie znaczy to wcale, że zasada ta nie jest łamana. Prezes NBP Adam Glapiński finansował w ten sposób tarcze antykryzysowe. Wyglądało to tak: Polski Fundusz Rozwoju oraz Bank Gospodarstwa Krajowego zadłużały się, emitując obligacje. Kupowały je banki komercyjne, a od nich odkupował je NBP. Można? Można.
Taki proceder wpisuje się w szerszy problem psucia finansów państwa przez rząd PiS, który zamiast szukać pieniędzy na rynku, mogącym weryfikować sens różnych wydatków, wolał łatwiejsze źródła, np. pozabudżetowe fundusze. Weźmy taki Fundusz Sprawiedliwości, który miał pomagać ofiarom przestępstw, a stał się źródłem finansowania programu szpiegowskiego Pegasus, straży pożarnej, akcji promocyjnych partii Zbigniewa Ziobry czy działań ojca Tadeusza Rydzyka.