Henryka Bochniarz: Czas zrobić rachunek sumienia

Instytucjonalny dialog społeczny praktycznie nie istniał. To nie tylko efekt jego lekceważenia przez rządzących, ale też słabości partnerów społecznych.

Publikacja: 22.12.2023 03:00

Henryka Bochniarz: Czas zrobić rachunek sumienia

Foto: jerzy dudek

Nowy Sejm i Senat, nowy rząd, powrót do standardów europejskich, nadzieja na odrodzenie demokracji nie tylko w deklaracjach, ale i w praktyce, z zaangażowaniem całego społeczeństwa, to szansa powrotu na ścieżkę sprawiedliwego i racjonalnego wzrostu. Przedsiębiorcy, pracodawcy i ich reprezentacje mają w tym swoją rolę do spełnienia. Trzeba jednak zacząć od rachunku sumienia. Kluczowy staje się efektywny dialog: z władzą, z administracją, z pracownikami i związkami zawodowymi, z mediami. Potrzebna jest uczciwa i otwarta komunikacja.

Przymilanie się do władzy

Minione lata dla wszystkich były trudne. Jednak nadmierne przymilanie się władzy, która działała bezprawnie, bez poszanowania praworządności i podstawowych zasad legislacji, omijającej i lekceważącej zasady dialogu społecznego i obywatelskiego, która podejmowała decyzje w sprzeczności z zasadami ekonomicznymi i regułami dobrego zarządzania, wymaga oceny i samooceny. Nagrody dla polityków, korzystanie z funduszy państwowych koncernów wspierających niedemokratyczne rządy, uśmiechanie się do władzy, brak odwagi w sporach o dobrą legislację to tylko niektóre grzechy. Sojusz z władzą, która łamie zasady praworządności, za wszelką cenę, byle ugrać swoje, nie może być tolerowany.

Instytucjonalny dialog społeczny praktycznie nie istniał. To nie tylko efekt jego lekceważenia przez rządzących, ale też słabości partnerów społecznych, po obu stronach dialogu: i pracodawców, i związków zawodowych. Nadzieje związane z patronatem prezydenta RP nad odnową dialogu po przyjęciu nowelizacji ustawy o Radzie Dialogu Społęcznego (RDS) zawiodły, ale także z naszej winy, czyli jej członków.

Jak zawsze zdarzały się wyjątki. W administracji podporządkowanej władzy politycznej było wielu urzędników pracujących profesjonalnie, z poszanowaniem zasad, rozumiejących realia gospodarcze i potrzebę dobrej legislacji. Nie mieli łatwego zadania godzenia bieżących wytycznych z dobrem ogólnym, ale nie unikali współpracy, dialogu, porozumienia.

Jazda na gapę

Poprzedniej władzy wręcz nie zależało na poważnej współpracy z partnerami społecznymi. Ale ta gra pozorów dotyczyła także nas samych – partnerów społecznych. I to trzeba szybko zmienić. Kluczowa jest zmiana kryteriów reprezentatywności, nie tylko wobec nowych kandydatów do RDS, ale weryfikacja ich spełniania przez obecnych. Nie jest tajemnicą fakt, że część z nich nie spełnia wymogów, choćby związanych z zapewnieniem demokratycznych struktur i procedur wyborczych czy kontrolnych, reprezentatywności sektorowej, regionalnej, a jedynym dokumentem przekazywanym do sądu raz na cztery lata dla potwierdzenia statusu jest oświadczenie władz organizacji, bez innych dokumentów. Na propozycje, by organizacje np. audytowały swoje bilanse i rachunki wyników (jak robi Lewiatan), jest głośne „nie”.

Tymczasem reprezentatywne organizacje pracodawców czy związków zawodowych muszą się cieszyć społecznym zaufaniem. Dziś w kolejce do RDS czeka kilka kolejnych organizacji pracodawców, co tylko jeszcze bardziej utrudni sam dialog w Radzie: doprowadzi do wielogłosu i konfliktu wśród reprezentantów biznesu. Aż jakiś zwolennik prostych rozwiązań stwierdzi, że najlepszym rozwiązaniem będzie obligatoryjny powszechny samorząd gospodarczy. A czekają nas, nie tylko w ramach RDS, ogromne wyzwania.

Dobre rządzenie, a przecież o takie nam chodzi, wymaga od nas nie tylko zajmowania się tym, co istotne dla biznesu, lecz także wszystkim, co sprzyja rozwojowi gospodarczemu, cywilizacyjnemu, społecznemu, kulturowemu, co buduje porozumienie, różnorodność, równouprawnienie, bezpieczeństwo, poszanowanie prawa, efektywną administrację, kulturę współpracy. To wymaga naszego zaangażowania, np. w edukację ekonomiczną, uczenie przedsiębiorczości, wsparcie oświaty (jeśli na to pozwoli), orientację zawodową. Bez tego społeczeństwo nie będzie rozumiało skomplikowanych zależności gospodarczo-ekonomicznych, nie będzie rozumiało, po ośmiu latach rządzenia PiS, że pieniądze budżetowe to nie są pieniądze rządu i polityków, tylko nasze – obywateli i przedsiębiorców.

Dobre praktyki

Efektywny dialog wymaga dobrej współpracy obu stron: i rządu, i partnerów społecznych. Konsultacje nie powinny być traktowane jako zło konieczne, do odhaczenia w procesie stanowienia prawa, nawet wtedy, kiedy czas jest ograniczony. Warto rozszerzyć je o panele obywatelskie, wysłuchania i debaty publiczne, eksperckie, i to na każdym poziomie: od centrum po gminy. Stała komunikacja rządu, ministerstw, urzędów i urzędników ze społeczeństwem to jedyny sposób na walkę z przekleństwem, jakim jest podział na „my i oni”. I czas skończyć z dziennikarstwem radiowym i telewizyjnym budowanym na sporze, kiedy skłócone strony polityczne nawzajem się przekrzykują i obrażają, a prowadzący się cieszy, bo jest „gorąco” i oglądalność rośnie. To wszystko zabiera czas, ale jest ważną inwestycją, jeżeli chcemy mieć społeczeństwo obywatelskie.

Patologią poprzedniej władzy było wykorzystywanie spółek Skarbu Państwa, tych mniejszych i gigantów, do wzmacniania swojej władzy politycznej, do umieszczania w zarządach i radach nadzorczych „swoich” ludzi, rzadko kiedy kompetentnych, za to wiernych i wdzięcznych władzy, traktujących swoje zadanie jako synekurę, bez odpowiedzialności za rozwój firm.

Ważne, żeby i to szybko zmienić, a narzędzia prawne do tego istnieją. Wystarczy zajrzeć do rozdziału czwartego ustawy o zarządzaniu mieniem państwowym, który opisuje zasady funkcjonowania Rady Spółek Skarbu Państwa. Ten ważny postulat został zrealizowany. Radę już powołano. Składa się z ośmiu osób: czterech nominowanych przez premiera i czterech – przez ministra ds. aktywów państwowych. Zadaniem Rady jest utworzenie, zgodnie z przepisami ustawy, korpusu osób, które będzie można nominować do rad nadzorczych i zarządów spółek Skarbu Państwa. Kiedyś było to zadanie komitetu nominacyjnego. Jak zwał, tak zwał, ważne, by były to osoby, które mają kompetencje, są niezależne i skłonne do twardych decyzji.

Mam świadomość, że w połączeniu z listą zadań społecznych, gospodarczych, politycznych, perspektywą wyborów samorządowych i parlamentu europejskiego, koniecznościami budżetowymi, niezbędną weryfikacją projektów Krajowego Planu Odbudowy i wieloma innymi wyzwaniami są to trudne wyzwania, ale jak nie my, to kto, jak nie teraz, to kiedy?

Dr Henryka Bochniarz jest przewodniczącą Rady Głównej Konfederacji Lewiatan, współzałożycielką Kongresu Kobiet, prowadzi Akademię Liderek

Nowy Sejm i Senat, nowy rząd, powrót do standardów europejskich, nadzieja na odrodzenie demokracji nie tylko w deklaracjach, ale i w praktyce, z zaangażowaniem całego społeczeństwa, to szansa powrotu na ścieżkę sprawiedliwego i racjonalnego wzrostu. Przedsiębiorcy, pracodawcy i ich reprezentacje mają w tym swoją rolę do spełnienia. Trzeba jednak zacząć od rachunku sumienia. Kluczowy staje się efektywny dialog: z władzą, z administracją, z pracownikami i związkami zawodowymi, z mediami. Potrzebna jest uczciwa i otwarta komunikacja.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację