Robert Gwiazdowski: Javier Milei w Argentynie nie ma łatwo, ale życzę mu dobrze

Po wyborach prezydenckich w Argentynie wzmożenie widać, słychać i chyba nawet czuć.

Publikacja: 23.11.2023 03:00

Robert Gwiazdowski: Javier Milei w Argentynie nie ma łatwo, ale życzę mu dobrze

Foto: Bloomberg

Wyborów w Argentynie specjalnie nie śledziłem. Nic dotąd o nich nie pisałem. Nie wiem, co zrobi Javier Milei. Niektóre jego pomysły będą bardzo trudne do zrealizowania, niektóre raczej niemożliwe, a niektórych to lepiej, żeby nie próbował realizować. Oczywiście dobrze życzę Argentynie. Po poprzednich wyborach też jej życzyłem dobrze. Bo niby dlaczego miałbym życzyć jej źle? To nie Rosja.

Ale to niesłychane, ilu zwolenników postępu społecznego zaczęło źle życzyć Argentynie i jej nowemu prezydentowi po ostatnich wyborach. No bo jakby, nie daj Boże, takiemu „prymitywnemu populiście” udało się poprawić beznadziejną sytuację gospodarczą Argentyny, to jakby to wytłumaczyli? Milei jest zwolennikiem Szkoły Austriackiej w ekonomii. Wielkimi literami, bo to nazwa własna. Co prawda w zamyśle pogardliwa (austriackie gadanie), nadana jej przez niemieckich oponentów w XIX w., gdy się pojawiła. Od pochodzenia Carla Mengera, który był jej twórcą (choć jej korzeni szukać można wśród scholastyków na Uniwersytecie w Salamance w XIII w.).

Miesięczny limit darmowych artykułów został wyczerpany

Teraz 4 zł za tydzień dostępu!

Czytaj 46% taniej przez 4 miesiące

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Czytaj bez ograniczeń artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację