Sankcje nałożone na Rosję przynoszą już skutki, np. udało się wprowadzić rubla w stan określony przez Caitlin Ostroff z „The Wall Street Journal” jako ,,śpiączkę wywołaną przez bank centralny”, uderzyć w finanse rosyjskich oligarchów, czy częściowo utrudnić Rosji finansowanie. Można też zakładać, że sankcje w pewnym stopniu przyczyniły się do podjęcia przez biznes decyzji ws obecności w Rosji. Wedle listy sporządzonej przez Yale School of Management, 233 firmy wycofały się z tego kraju, 227 zawiesiło swoją działalność, a ponad 100 w jakiś sposób ją ograniczyło. Wiele z analiz wskazuje na spadek rosyjskiego PKB w 2022 o 10 proc. lub więcej, a mroczne widmo recesji krąży nad Kremlem. Teraz to Zachód, a nie imperium kontratakuje.
Niestety, dotychczasowe sankcje są niewystarczające do szybkiego zakończenia horroru, mordów i zniszczeń, które niesie ze sobą rosyjska inwazja na Ukrainę. Słabość nowych propozycji restrykcji ze strony UE i brak kluczowych sankcji dotyczących transakcji, transportu, czy przede wszystkim surowców zdecydowanie nie są pomocne.
Sankcje nie tylko powinny być dalej idące, lecz należy wprowadzać je szybko. Czas jest w tym kontekście sojusznikiem Rosji. Kilka kwestii przemawia za tym, że pośpiech jest wręcz wskazany.
Po pierwsze, pogorszenie się sytuacji ekonomicznej. Wskazując tylko na przykład Polski, inwazja Rosji na Ukrainę opóźni inwestycje prowadzone przez samorząd, czy zwiększy wydatki publiczne. W stopniu, który ciężko na tę chwilę określać, spowolni też tempo polskiego wzrostu gospodarczego. W perspektywie zwiększa także prawdopodobieństwo stagflacji (np. w Panelu Ekonomistów Polskich 21 respondentów zapytano czy ,,w świecie gdzie inflacja i zadłużenie już są podwyższone zaognienie wojny w Ukrainie oraz sankcje nałożone obecnie i rozważane na przyszłość zwiększają ryzyko stagflacji w 2023 do poziomu prawdopodobnego”. 19 proc. respondentów odpowiedziało ,,zdecydowanie tak”, 48 proc. ,,tak”, a 24 proc. ,,nie wiem”). Przeciętny Polak szybko odczuje proinflacyjny wpływ sytuacji. Im dłużej będzie trwać wojna, tym mniejsze będą chęci i możliwości ludzi, by pomagać uchodźcom, angażować się we wsparcie Ukrainy i akceptować koszty.
Po drugie, wraz z upływem czasu wzrasta prawdopodobieństwo, że pojawią się nowe zagrożenia, zupełnie z wojną niezwiązane. Mogą być to stare-nowe problemy, jak choćby Covid, czy zupełnie nowe wynikające np. z katastrof naturalnych czy napięć politycznych. Mogą one osłabić determinację państw, które podjęły kroki przeciw Rosji i zniechęcić je do dalszych sankcji, w tym nałożenia tych kluczowych, np. embargo na surowce.