Z doświadczeń światowych wynika, że spółki - które zostały sprywatyzowane w większości przypadków działają sprawniej i poprawiają wszystkie procedury bezpieczeństwa, ponieważ wiedzą, że będą jako prywatne firmy dokładniej kontrolowane przez państwowych regulatorów, co jest przecież praktyką.
Co ciekawe obecnie - urzędnicy wskazują, iż kontrolę wszczęli poprzez wzgląd na "wzrost liczby wypadków i incydentów w ruchu kolejowym". Jest to ciekawe szczególnie dlatego, iż przedstawiciele funduszu, który kupił PKP Energetykę informują, że ilość wypadków w spółce od czasu prywatyzacji nie tyle nie wzrosła, lecz wręcz zmniejszyła się.
Należy przypomnieć, iż przeciwko prywatyzacji występowali uwcześni posłowie PiS, Pan Andrzej Adamczyk i Krzysztof Tchórzewski. Dziś obaj stoją na czele resortów, którym podlega PKP Energetyka, bowiem Pan Andrzej Adamczyk jest szefem Ministerstwa Transportu i Budownictwa, a Pan Krzysztof Tchórzewski Ministerstwa Energii.
Koniecznym jest także przypomnienie, iż Najwyższa Izba Kontroli w swoim niedawnym raporcie potwierdziła, że w świetle fundamentalnej w tym zakresie ustawy o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego „Polskie Koleje Państwowe" sprzedaż całości akcji PKP Energetyki inwestorowi CVC była legalna. Choć - jak pamiętamy – wokół inwestycji przetoczyła się polityczna burza.
Dlatego, o ile informacje o sytuacji w spółce i normach bezpieczeństwa w niej / statystykach wypadkowości są prawdziwe (a nie ma powodów by przeczyć informacjom podawanym przez Spółkę) - obecna sytuacja w odbiorze opinii publicznej może mieć znamiona czysto polityczne. UTK podlega MiB, zatem obecne działania mogą wydawać się próbą reprywatyzacji spółki, to z kolei (nomen omen) podważyć może bardzo mocno miejsce Polski wśród krajów atrakcyjnych dla inwestorów zagranicznych.