Dla chińskich kapitalistów Polska zaczyna być, podobnie jak inne kraje Starego Kontynentu, miejscem, w którym można znaleźć ciekawe okazje do zakupów.
Chiński kapitał rozlewa się szerokim strumieniem po świecie w poszukiwaniu dobrej stopy zwrotu. Jak dotąd nieszczególnie płynął do naszego kraju, ale wygląda na to, że to się wkrótce zmieni. Ewentualne wejście w LOT przez chińskich inwestorów może być początkiem wielkiej fali, która dotrze na nasz rynek. Czy powinniśmy się tej fali bać, czy też widzieć w niej szansę?
Na pewno o inwestorach z Chin można powiedzieć, że mają pieniądze. Dużo pieniędzy, o które toczy się walka od Australii po londyńskie City. Jeśli ich pieniądze miałyby doprowadzić do poprawy jakości życia w Polsce (np. gdyby dzięki nim LOT poprawił jakość usług), to warto się na ten kapitał otworzyć.
Z otwieraniem się na inwestycje z Państwa Środka wiążą się jednak też pewne czynniki ryzyka, o czym się przekonaliśmy choćby wtedy, gdy chiński koncern Covec próbował budować u nas autostradę. Brak zrozumienia specyfiki polskiego rynku mocno przyczynił się wówczas do klęski tego projektu.
Warto zadbać o to, by przyciągane do nas chińskie inwestycje miały charakter bardziej korzystny dla gospodarki niż „kolonialne" projekty firm z ChRL realizowane w krajach Trzeciego Świata. Polska nie jest głęboko doświadczoną przez kryzys Grecją czy Ukrainą, więc nie powinniśmy bać się targować. Pamiętajmy jednak, że nasz interes geopolityczny przemawia za przyciąganiem chińskich inwestycji. Jeśli Chińczycy będą mogli stracić tu dużo pieniędzy w wyniku wojny, to zadbają o to, by Rosja nic głupiego nie robiła.