Nauka nie pozostawia wątpliwości: aby uniknąć najbardziej dramatycznych konsekwencji zmian klimatycznych, ludzkość musi utrzymać wzrost temperatury na świecie w granicach 1,5°C. Ale mimo że grupa COP26 podwyższyła wymogi w tej kwestii, świat nadal jest na najlepszej drodze, by wzrost wyniósł 2,4°C.
Aby przyspieszyć globalne działania na rzecz klimatu, niemiecka prezydencja w G7 zamierza promować „otwarty i nastawiony na współpracę klub klimatyczny". To ważna i obiecująca inicjatywa, której potencjalne korzyści mogłyby zostać znacznie zwiększone poprzez skierowanie międzynarodowych dywidend węglowych z powrotem do biedniejszych krajów, tak aby wesprzeć ich ekologiczną transformację.
Idea klubu klimatycznego, od dawna dyskutowana przez ekspertów, nabrała przyspieszenia. Jej założenia są jasne: członkowie klubu zobowiązują się realizować ambitne cele redukcji emisji, a jednocześnie wspólnie wprowadzają środki dotyczące emisji CO2, by zabezpieczyć się przed przenoszeniem produkcji przemysłowej do regionów, gdzie nie ma wyśrubowanych celów klimatycznych.
Ponadto, współpracują w transformacji sektora przemysłowego, aby stworzyć międzynarodowy rynek materiałów i produktów przyjaznych dla klimatu. W ten sposób pionierzy polityki klimatycznej unikną niekorzystnej konkurencji na rynku międzynarodowym, spowodowanej ich troską o klimat, zwłaszcza w energochłonnych gałęziach przemysłu.
Wszystko to brzmi rozsądnie. Ale aby pozostać w zgodzie z treścią Porozumienia paryskiego, klub klimatyczny musi respektować zasadę wspólnej, ale zróżnicowanej odpowiedzialności, która zakłada, że choć wszystkie kraje muszą wziąć na siebie odpowiedzialność za walkę z globalnym kryzysem klimatycznym, to trzeba uwzględnić znaczące różnice w stopniu rozwoju gospodarczego i w zakresie historycznych danych dotyczących emisji CO2.