Marcin Piątkowski: Nowy polski model kapitalizmu

Wyzwania na najbliższe 25 lat są dla Polski zagrożeniem, ale i szansą, by znowu stać się pozytywnym przykładem dla Europy i świata. Nasz kraj może być wzorem, jak stworzyć nowy inkluzywny model rozwoju, który mógłby inspirować innych.

Publikacja: 25.11.2021 21:00

Marcin Piątkowski: Nowy polski model kapitalizmu

Foto: Adobe Stock

W tym tygodniu mija 25. rocznica osiągnięcia pierwszego symbolicznego sukcesu w transformacji polskiej gospodarki, budowy wolnorynkowych instytucji i rozwoju demokracji: ratyfikacji umowy o wstąpieniu Polski do OECD, klubu najbogatszych demokratycznych krajów świata, do czego doprowadziła pomyślna realizacja potransformacyjnych reform i „Strategii dla Polski". Teraz potrzebny jest nam jeszcze lepszy, pokoleniowy program, na miarę naszych ambicji i możliwości.

Od 1996 r. wiele nam się udało: nasz PKB na mieszkańca zwiększył się o dwa i pół razy, osiągnęliśmy najwyższy poziom dochodu i jakości życia w stosunku do Europy Zachodniej w całej naszej historii oraz dołączyliśmy do wąskiej grupy 15 proc. najbogatszych obywateli świata.

Wyzwania na nowe ćwierćwiecze

Ale nie wiadomo, czy uda nam się podtrzymać ten sukces w przyszłości i gdzie będziemy za kolejne 25 lat, w listopadzie 2046 r. Czy ugruntujemy nasze osiągnięcia i staniemy się prawdziwie zamożni, rozwinięci i szczęśliwi, czy przeciwnie: zaprzepaścimy najlepszą szansę w historii na to, żeby dogonić Zachód i stworzyć państwo, społeczeństwo i gospodarkę, z których wszyscy moglibyśmy być dumni?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, warto skupić się na trzech zagadnieniach:

– wyzwaniach, przed jakimi stoi Polska i świat,

– zasadach, które powinny nam przyświecać w projektowaniu polityki gospodarczej, która tym wyzwaniom mogłaby wyjść naprzeciw i pozwoliłaby nam dalej się szybko rozwijać,

– konkretnych kierunkach działań, które zgodnie z tymi zasadami powinnyśmy wprowadzać w życie.

O tym, jak będzie wyglądać Polska za 25 lat, zadecyduje wiele czynników, ale sukces w stawieniu czoła co najmniej pięciu wyzwaniom będzie kluczowy. Nazywam te wyzwania „5p" – produktywność, populacja, przyroda, plutokracja i polityka – bo dotyczą spadku globalnego tempa wzrostu produktywności, starzenia i kurczenia się populacji, walki ze zmianami klimatu i ochrony przyrody, rozrostu plutokracji, czyli przejmowania władzy przez wąskie grupy światowych i krajowych elit, oraz komplikującej się globalnej i krajowej polityki.

Nowe wyzwania to zagrożenie, bo skumulowane efekty globalnych i krajowych wyzwań mogą przedwcześnie skończyć nasz gospodarczy „złoty wiek", zahamować doganianie bogatych krajów świata i – w najgorszym przypadku – cofnąć nas z powrotem na europejskie i globalne gospodarcze peryferia, w których tkwiliśmy przez większość naszej historii.

Ale nowe wyzwania to również szansa, żeby znowu stać się pozytywnym wzorem dla Europy i świata. Polska może być wzorem, jak stworzyć nowy model inkluzywny rozwoju, który mógłby zainspirować świat.

Cztery równowagi

Jakie kluczowe zasady powinny przyświecać nowemu modelowi rozwoju? Powinien on być oparty na czterech równowagach: ekonomicznej, społecznej, środowiskowej i moralnej.

Ekonomiczna równowaga to m.in.: niska inflacja, mocne finanse, wysokie inwestycje, stabilny sektor bankowy czy zdrowy bilans płatniczy. Społeczna równowaga to z kolei niskie nierówności, wysoka mobilność społeczna oraz co do zasady – równe szanse rozwoju dla wszystkich. Równowaga środowiskowa to wszystkie działania potrzebne do tego, aby ograniczyć nasz szkodliwy wpływ na stan środowiska oraz zachować pokoleniowy bilans między zasobami przyrody a ich gospodarczą eksploatacją. Każde nowe pokolenie powinno po sobie zostawiać środowisko w lepszym stanie niż ten, w jakim je zastało.

Nowy model rozwoju to również równowaga moralna: to wysoki poziom etyki, zaufania społecznego i spójności wartości oraz równocześnie niski poziom korupcji, nepotyzmu i klientelizmu. To rozwój dbający o godność ludzką, o dobro ogółu i o ochronę mniejszości. To świat bazujący na normach i regułach moralnych zapobiegających idealizacji rynków i zysków kosztem ogólnospołecznego dobrobytu, w którym nie są ważne tylko efekty, ale też metody i forma, w jakich zostały one osiągnięte. To wreszcie świat rozumiejący, że rozwój bez wartości nie ma wartości.

Jak mierzyć tak zaprojektowany model rozwoju? Wzrost PKB dalej będzie kluczowy, ale nie może być on jedyny. Trzeba zacząć rozliczać rządy, społeczeństwa i kraje nie tylko ze wzrostu PKB, lecz również ze zmian dotyczących: jakości życia, wpływu na środowisko, ilości czasu wolnego i równowagi między życiem zawodowym a prywatnym czy poziomu poczucia szczęścia i godności.

Na rozwój trzeba patrzeć szerzej oraz mierzyć i rozliczać z niego polityków. Ranking Lepszego Życia od OECD czy Indeks Zrównoważonego Rozwoju, zaprojektowany przez ekonomistów Akademii Leona Koźmińskiego, to dobre przykłady nowych, post-PKB-owskich mierników rozwoju, które powinny być celem polityki gospodarczej.

Jaką politykę gospodarczą prowadzić, żeby osiągnąć te cele? Nowy model gospodarczy powinien być oparty na pięciu głównych kierunkach, które nazywam „5i": instytucje, inwestycje, innowacje, imigracje i inkluzywność.

Główne kierunki rozwoju

Instytucje, bo sukces praktycznie wszystkich bogatych krajów świata, w tym również Azji, był i jest oparty na instytucjach, takich jak rządy prawa, otwarte rynki, wolna konkurencja, wolne media czy trójpodział władzy. Lepszych instytucji jeszcze nie wymyślono i trudno szukać trzeciej drogi. Unia Europejska jest świetnym wzorem takich instytucji i przykładem organizacji, która m.in. dzięki mocnym instytucjom stała się wyjątkowo dostatnim, ludzkim i szczęśliwym zbiorem narodów na świecie. Mocne instytucje pomogły też Unii stać się prawdziwą „maszyną rozwoju", która zaprasza do siebie uboższe kraje i czyni je zamożnymi, tak jak w przypadku Polski.

Co do inwestycji Polska powinna sobie przyjąć za cel podwojenie inwestycji publicznych do 10 proc. PKB („Rzeczpospolita", 13.10.2020) i przeznaczyć znaczącą ich część na inwestycje w transformację energetyczną oraz zieloną gospodarkę. Wydatki te powinny być finansowe z funduszy unijnych i własnego budżetu.

Mimo niedawnych i przyszłych podwyżek stóp procentowych realne koszty finansowania są nadal na historycznie niskich poziomach i pieniędzy na te wysokorentowne inwestycje nie powinno zabraknąć. Inwestycje same się też szybko spłacą, bo przyspieszą wzrost PKB i zwiększą dochody podatkowe.

Biorąc pod uwagę wagę wyzwań rozwojowych i klimatycznych, zwiększenia inwestycji nie powinny blokować reguły fiskalne, które trzeba odpowiednio zmodyfikować tak na poziomie Unii, jak i naszego kraju. Jest też miejsce na specjalne instrumenty wsparcia banków centralnych dla zielonej gospodarki.

Nie poradzimy sobie też z nowymi wyzwaniami bez inwestycji w innowacje, wiedzę i naukę. Kluczowe będzie podwojenie wydatków na nauczycieli, doktorantów i naukowców. Polska będzie tylko tak mocna i innowacyjna, jak kreatywne i innowacyjne będą nasze umysły. Szczególne znaczenie będzie miało zwiększenie nakładów na absorpcję, dyfuzję i tworzenie zielonych innowacji, bo mając większe zaległości w energetycznej transformacji, Polska z nich może skorzystać bardziej niż inni. Inwestycje w zielone innowacje mogą też ułatwić nam uniezależnienie się od wiecznego importu zagranicznych pomysłów i wybicie się, przynajmniej w wybranych niszach, na technologiczną niezależność.

Mądra imigracja

Polska nie stanie się też wielka, dosłownie i w przenośni, jeśli nie zapobiegnie szybkiemu starzeniu się i kurczeniu się społeczeństwa, które według prognoz ONZ sprawi, że w 2050 r. prawie jedna trzecia Polaków będzie w wieku emerytalnym, a liczba ludności w wieku produkcyjnym zmniejszy się o ponad 5 mln. Nawet najlepsza polityka prorodzinna nie powstrzyma demograficznego kryzysu („Rzeczpospolita", 18.10.2021).

Jedynym wyjściem jest otwarcie się na mądrą imigrację. Najlepszym sposobem byłoby zaproszenie na nasze uczelnie kilkuset tysięcy zagranicznych studentów i zachęcenie 100 tys. najlepszych z nich rocznie, aby zostali z nami. Taki typ wysoko wykwalifikowanej, młodej i przedsiębiorczej imigracji da najlepszą szansę na ograniczenie napięć społecznych i na największy efekt ekonomiczny.

Wreszcie nowy model rozwoju trzeba oprzeć na społecznej inkluzywności. Dzisiejszych 45 najbogatszych krajów świata (nie licząc małych krajów wyspiarskich i gospodarek opartych na ropie) łączą dwie główne cechy: demokracja i niskie bądź średnie nierówności społeczne. To nie przypadek, bo małe nierówności są kluczem do utrzymania demokracji oraz do podtrzymania wysokiej mobilności społecznej, bez której trudno o długoterminowy rozwój.

W ramach nowego modelu kapitalizmu trzeba stworzyć taki świat, w którym będziemy mieli perspektywy osiągnięcia sukcesu w życiu i dobrobytu bez względu na to, ile pieniędzy mają nasi rodzice, jakiej jesteśmy płci, jakie mamy kontakty, kogo znamy i na kogo głosujemy i bez względu na to, czy się urodzimy w Warszawie, Warce czy w Wałbrzychu. Nikt z gospodarczej prosperity nie może być wyłączony. Nie ma prawdziwej wolności bez społecznej solidarności.

Czy Polskę stać na nowy model kapitalizmu? Tak jak 30 lat temu prawie nikt na nas nie stawiał, że zostaniemy europejskim liderem wzrostu, tak dzisiaj nikt na nas nie stawia, że znowu może nam się udać. Nie będzie to jednak łatwe, bo wymagać to będzie wysiłku całego społeczeństwa, chęci współpracy ponad podziałami i podawania sobie ręki bez względu na poglądy polityczne oraz dużej dozy pragmatyzmu. Ale nie jest to niemożliwe.

Alternatywa dla modeli rodem z Chin i USA

Przed Polską stoi szansa na stworzenie inkluzywnego modelu wzrostu gospodarczego, który mógłby stać się alternatywą dla amerykańskiego i chińskiego modelu kapitalizmu. Polska nie zmieni świata na lepsze przez bezpośredni w nim udział – bo stanowimy mniej niż 0,5 proc. globalnej populacji i wytwarzamy niecałe 1 proc. globalnego PKB – ale może stać się pozytywnym przykładem i wzorem dla innych. Polacy już wiele razy zmieniali światową historię: pod Grunwaldem, Wiedniem i Warszawą. Polska zmieniła też światową historię w 1989 r., kiedy obaliła komunizm. Teraz czas na to, żeby odnowiła kapitalizm.

dr hab. Marcin Piątkowski jest profesorem Akademii Leona Koźmińskiego, autorem książki „Europejski lider wzrostu. Polska droga od ekonomicznych peryferii do gospodarki sukcesu".

Artykuł bazuje na tekście wykładu wygłoszonego w czasie konferencji pt. „Polski model kapitalizmu. Czy stać nas na dyskusję bez kompleksów?" w Szkole Głównej Handlowej

W tym tygodniu mija 25. rocznica osiągnięcia pierwszego symbolicznego sukcesu w transformacji polskiej gospodarki, budowy wolnorynkowych instytucji i rozwoju demokracji: ratyfikacji umowy o wstąpieniu Polski do OECD, klubu najbogatszych demokratycznych krajów świata, do czego doprowadziła pomyślna realizacja potransformacyjnych reform i „Strategii dla Polski". Teraz potrzebny jest nam jeszcze lepszy, pokoleniowy program, na miarę naszych ambicji i możliwości.

Od 1996 r. wiele nam się udało: nasz PKB na mieszkańca zwiększył się o dwa i pół razy, osiągnęliśmy najwyższy poziom dochodu i jakości życia w stosunku do Europy Zachodniej w całej naszej historii oraz dołączyliśmy do wąskiej grupy 15 proc. najbogatszych obywateli świata.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację