Wielki niemiecki filozof epoki klasycznego idealizmu Johann Fichte, pierwszy rektor Uniwersytetu Berlińskiego, w inauguracyjnym przemówieniu z 1809 r. stwierdził, że uniwersytet jest instytucjonalnym symbolem dążenia do prawdy i miejscem, w którym największe umysły będą świadomie kształtowały przyszłość. Zaprojektowany przez wysokiego pruskiego urzędnika Wilhelma von Humboldta uniwersytet miał służyć kształceniu elit.
Uniwersytety powinny dać społeczeństwu nie to, czego ono chce, tylko to, czego potrzebuje. A społeczeństwo potrzebuje elit. Żadne współczesne społeczeństwo nie może istnieć bez rozległej sieci i hierarchii organizacji, które muszą być stabilnie i fachowo kierowane. Szkolnictwo wyższe powinno zatem dostarczyć elit zdolnych do pełnienia tych funkcji.
Nowa arystokracja
Twórcy pojęcia elit – Vilfredo Pareto i Gaetano Mosca – rozumieli je zgodnie z intuicją językową jako klasę wyższą, a nawet wybraną, złożoną z osób pod różnymi względami „lepszych", do której dostęp jest z rozmaitych powodów ograniczony. Jednym z tych ograniczeń jest wyższe wykształcenie określonego typu.
Ważny jest podział elit na rządzące i nierządzące. Te drugie stanowią naturalną bazę rekrutacyjną dla pierwszych. Źle się dzieje, gdy ten naturalny porządek nie jest przestrzegany, bo wówczas rządy sprawują osoby nieprzygotowane i „nieuformowane" zarówno intelektualnie, jak i etycznie.
Choć takie podejście bywa krytykowane jako niedemokratyczne, to nie sposób nie zauważać, że w krajach postrzeganych jako wzorce demokracji elity są trwałym elementem systemu społecznego, ekonomicznego i politycznego. Stają się zarazem stopniowo coraz bardziej otwarte dzięki szerszej, ale ciągle selektywnej rekrutacji do najlepszych wyższych uczelni.