Nie mam nakazu, by ratować górnictwo

Nie ukrywam, że szukamy okazji akwizycyjnych. Byłbym skrajnie nieodpowiedzialnym menedżerem, gdybym nie szukał najlepszych sposobów na zabezpieczenie optymalnej ceny zakupu węgla – mówi prezes Enei Krzysztof Zamasz .

Publikacja: 11.08.2015 21:00

Nie mam nakazu, by ratować górnictwo

Foto: materiały prasowe

Rz: W przeciwieństwie do prezesów innych kontrolowanych przez Skarb Państwa grup energetycznych, nie uczestniczy pan w rozmowach dotyczących inwestycji w tzw. Nową Kompanię Węglową i nie negocjuje zakupu żadnej z kompanijnych kopalń. Dlaczego?

Taką decyzję podjęliśmy jako zarząd. Chciałbym przy tym mocno podkreślić, że nie miałem żadnych poleceń czy sugestii dotyczących inwestycji w projekty węglowe. Nikt mnie do niczego nie zmuszał w tej kwestii. Nie oznacza to jednak, że zupełnie nie interesuję się tym, co dzieje się w górnictwie. Przecież Enea, jako producent energii, jest blisko powiązana z producentami węgla. Budujemy właśnie nowy blok energetyczny w Kozienicach i już niedługo będziemy potrzebować tego paliwa jeszcze więcej. Dlatego jesteśmy bardzo zainteresowani tym, co dzieje się u naszych dostawców.

Wasi główni dostawcy to Lubelski Węgiel Bogdanka i Katowicki Holding Węglowy. To prawda, że rozważacie przejęcie którejś z tych spółek?

Analizujemy różne scenariusze i byłbym skrajnie nieodpowiedzialnym menedżerem, gdybym nie szukał najlepszych sposobów na zabezpieczenie optymalnej ceny zakupu węgla dla naszych siłowni. To dla nas priorytet, bo to ma to fundamentalne znaczenie dla ceny sprzedawanego przez nas prądu. Mamy jednostki wytwórcze, a wokół silną konkurencję, która pozyskuje węgiel z własnych źródeł. Cały czas szukamy docelowego modelu biznesowego, który byłby najlepszy dla spółki i naszych akcjonariuszy. Jako prezes odpowiadam za dostawy prądu dla 2,5 mln klientów grupy Enea. To moja odpowiedzialność i muszę mieć tę pewność, że grupa ma zabezpieczone paliwo po optymalnej rynkowo cenie.

Bogdanka jest rekordowo tania, KHW pilnie potrzebuje kapitału. Trudno wyobrazić sobie lepszy moment na przejęcie.

Nie patrzymy na wyceny spółek wydobywczych przez pryzmat ceny ich akcji na giełdzie. Nie stać nas bowiem na portfelowe inwestycje giełdowe. Dla nas znaczenie ma możliwość zabezpieczenia wpływu na cenę zakupu paliwa. To jest zupełnie inna perspektywa. Nie sądzę zatem, aby z tej perspektywy można było mówić, że akcje Bogdanki są rekordowo tanie. Prawdopodobnie ich cena podąża za perspektywami ceny węgla. .

Nie ukrywam, że szukamy okazji akwizycyjnych, analizujemy wiele projektów, ale żadne decyzje nie zapadły. Ja nazywam to strategią krokodyla – obserwujemy otoczenie i czekamy aż nadarzy się okazja. Nie musimy się spieszyć, nie jesteśmy przez nikogo poganiani, ani do niczego nakłaniani. Każda decyzja akwizycyjna musi budować długoterminowo wartość dla akcjonariuszy. W przypadku każdej decyzji akwizycyjnej, gdy już uzyskamy pewność, że buduje ona wartość dla akcjonariuszy oraz że nas na dany projekt stać, będziemy to komunikować zgodnie z właściwymi procedurami.

Może właśnie ze względu na zainteresowanie tymi spółkami węglowymi resort skarbu odpuścił wam inwestycję w Nową Kompanię Węglową?

To zbyt daleko idący wniosek. Każda inwestycja to odrębna kwestia.

Sojusze energetyki z górnictwem mają sens?

Wszystko zależy od konkretnego modelu biznesowego. Na polskim rynku działają zarówno firmy energetyczno – paliwowe, jak i stricte energetyczne, które też świetnie sobie radzą. Naturalny jest dylemat czy lepiej jest kupować węgiel z rynku po niskiej cenie, czy mieć wpływ na cenę produkcji paliwa i bezpieczeństwo jego dostaw kupując kopalnię. Myślę, że w dyskusji na temat połączenia energetyki ze spółkami węglowymi zbyt mało mówi się o pozytywnych stronach tego przedsięwzięcia. My też analizowaliśmy projekt Nowej Kompanii Węglowej. Spółka ta ma bardzo sensowny plan naprawczy i jego realizacja ma głęboki sens. Nie zapominajmy też, że inwestorzy razem z aktywami „kupują" także kierujących nimi ludzi i ich pomysł na biznes. A tak się składa, że w polskim górnictwie mamy naprawdę dobrych menedżerów, którym można zaufać.

Skoro projekt Nowej Kompanii Węglowej jest taki dobry, to dlaczego sami nie zainwestujecie w tę spółkę?

Bo to projekt, który w naszej ocenie nie jest biznesowo dedykowany dla Enei. Kompania Węglowa nie jest naszym kluczowym dostawcą, poza tym obecnie jesteśmy średniakiem na polskim rynku i nie stać nas na inwestycję kapitałową o charakterze portfelowym. Realizujemy bardzo ambitny program inwestycyjny w energetyce, co powoduje konieczność znacznego zadłużania grupy. Dlatego każdą złotówkę oglądamy wiele razy, zarówno po stronie kosztów, jak i inwestycji. I każda inwestycja musi mieć bardzo solidne, zgodne z naszym podejściem argumenty, byśmy ją chcieli realizować. My szukamy raczej takich projektów, które dadzą nam realny wpływ na działalność przejmowanej spółki, pozwolą nam przejąć nad nią kontrolę.

Nie obawia się pan, że aktywa węglowe mogą jedynie ciążyć na wynikach grupy?

Polska energetyka jeszcze przez co najmniej trzy dekady będzie oparta na węglu. Sektor węglowy znajduje się obecnie w trudnej sytuacji, ale nawet w kryzysie można produkować węgiel tak, aby było to opłacalne dla energetyki. Trudna sytuacja na rynku zawsze wymusza racjonalizację kosztów produkcji. Jako energetyka możemy mieć na to wpływ z korzyścią dla polskiego sektora górniczego, który jak widać sam sobie nie radzi. Nie da się krajowego surowca w pełni zastąpić węglem importowanym, choć ceny węgla za granicą stanowią istotny punkt odniesienia dla określenia opłacalności kosztów produkcji węgla krajowego. Dlatego krajowi wytwórcy energii są związani z producentami polskiego węgla. Do 2020 r. chcemy w Enei przeprowadzić program inwestycyjny wart łącznie 20 mld zł. Jest w nim miejsce zarówno na odnawialne źródła energii, jak i na energetykę węglową. W najbliższych latach stare bloki opalane węglem będą systematycznie wyłączane i państwo powinno podjąć decyzję, w jaki sposób odtwarzać te utracone moce. Jeśli zdecyduje się utrzymać energetykę węglową, to powinno też zaproponować odpowiednie instrumenty wspomagające ten segment. Tak jak w przypadku odnawialnych źródeł – bez odpowiedniego systemu wsparcia rynek ten w ogóle by się w Polsce nie rozwinął.

Dziś spółki węglowe najpilniej potrzebują kapitału.

Ale nie mniej ważne są rozwiązania systemowe, które pomogą im funkcjonować w dłuższym terminie. Bez rozwiązań systemowych kapitał łatwo przejeść. Widzę przyszłość sektora węglowego i energetycznego w jasnych barwach. Był przecież okres, kiedy energetyka przeżywała bardzo poważne problemy. Musiała się zrestrukturyzować i wyszła z tego obronną ręką. Być może docelowo trzeba będzie przebudować polską energetykę. Być może będzie ona bardziej rozproszona, oparta na bardzo wielu małych wytwórcach prądu. Ale i tak musi być pewna baza dla tego systemu i może nią być węgiel kamienny i brunatny.

Pomimo unijnej antywęglowej polityki?

To poważne ryzyko dla inwestycji w wytwarzanie energii z węgla. Dlatego tym bardziej potrzebne są takie rozwiązania jak rynek mocy czy kontrakty różnicowe. Są one zresztą z powodzeniem stosowane już w innych krajach i warto je naśladować. Równie ważne są realizowane w Polsce projekty badawczo - rozwojowe, które pomogą nam wykorzystywać węgiel z mniejszą szkodą dla środowiska. Krajowa energetyka już teraz znacząco ogranicza emisję szkodliwych substancji do atmosfery dzięki inwestycjom w nowe technologie. Przykładem jest tu nasz nowoczesny blok, powstający w Kozienicach, który zmniejszy ryzyko takich niedoborów mocy, jakie z powodu upałów widzimy w ostatnich dniach. To są kwestie równie istotne jak bieżące problemy branży węglowej, bo decydują o kierunkach, w jakich zmierzać będzie polska energetyka.

CV

Krzysztof Zamasz od 2013 r. stoi na czele grupy energetycznej Enea. Z branżą związany jest od 1999 r., był m.in. wiceprezesem ds. handlowych w Tauronie oraz prezesem Elektrociepłowni Tychy. Jest doktorem ekonomii. Studia doktoranckie ukończył na Akademii Ekonomicznej w Katowicach.

Opinie Ekonomiczne
Marcin Piątkowski: Jak pobudzić inwestycje prywatne
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Opinie Ekonomiczne
Guntram Wolff: Strefa euro musi wzmocnić wsparcie militarne dla Bałtów
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Krótszy tydzień pracy, czyli koniec kultury zapieprzu
Opinie Ekonomiczne
Ekonomiści: Centralny czy Ukryty Rejestr Umów?
Opinie Ekonomiczne
Aneta Gawrońska: Od wojny w koalicji mieszkań nie przybędzie