Wyniki kontroli w szpitalu w Pszczynie, gdzie pod koniec września zmarła 30-latka w 22. tygodniu ciąży, nie pozostawiają cienia wątpliwości. Konsultant krajowy perinatologii prof. Mirosław Wielgoś ocenił, że świadczenia udzielone pacjentce nie odpowiadały wymogom aktualnej wiedzy medycznej i zasadom należytej staranności. A rzecznik praw pacjenta (RPP) Bartłomiej Chmielowiec stwierdził naruszenie praw pacjenta w czterech obszarach.
– Nie rozpoznano w odpowiednim czasie wstrząsu septycznego i nie podjęto natychmiastowych działań zmierzających do pilnego zakończenia ciąży. Doszło też do naruszenia prawa do informacji – pacjentka nie była dostatecznie jasno informowana o stanie swojego zdrowia, nie reagowano też, gdy zgłaszała nasilanie się dolegliwości – mówił Bartłomiej Chmielowiec. Dodał, że kobiety nie poinformowano o wystąpieniu klinicznych objawów wstrząsu septycznego. Naruszono także jej prawo do dokumentacji medycznej – ta nie była prowadzona prawidłowo ani rzetelnie. Zawieść miała także komunikacja – pacjentka zgłaszała pogarszanie się stanu zdrowia, lecz nie reagowano odpowiednio na te sygnały.
NFZ nałożył na placówkę karę finansową w wysokości blisko 650 tys. zł.
Czytaj więcej
Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że są już pierwsze wyniki kontroli w szpitalu w P...
Badać, nie oskarżać
Choć wśród wniosków pokontrolnych RPP znalazło się wdrożenie działań naprawczych w szpitalu w Pszczynie, w tym przeprowadzenie szkoleń z postępowania w sytuacjach zagrażających życiu lub zdrowiu kobiety, w szczególności podejrzenia zakażenia jamy macicy oraz krwotoku czy stosowania indywidualnego planu terapeutycznego z uwzględnieniem ryzyka położniczego, wielu ekspertów uważa, że takie działania powinny być prowadzone standardowo i być częścią analizy niepożądanych zdarzeń medycznych, jakie narzuca system no fault. Działający w krajach zachodnich opiera się na przekonaniu, że błędy medyczne – w większości przypadków niezawinione – lepiej analizować, niż penalizować.