Kim jest doula?

W szpitalach rodzącym znów towarzyszą kobiety, które mają już za sobą takie doświadczenie.

Publikacja: 04.10.2014 01:45

Oprócz męża czy partnera w salach porodowych spotyka się doule. To specjalnie szkolone matki, które wspierają rodzące.

– Zajmują się intymną i emocjonalną stroną porodu, bo kadra medyczna odpowiada za bezpieczeństwo kobiety i jej dziecka – mówi Ewa Pytel, przełożona pielęgniarek i położnych w prywatnym szpitalu ginekologiczno-położniczym w Katowicach.

Męża nie było, ?dla niego to stres

Doula z języka greckiego oznacza osobę, która służy i pomaga innym. Taką pomocą rodzącym zajmuje się Izabela Komosa z Warszawy. Jej mama jest położną, ona studiowała psychologię.

– Sześć lat temu po swoim porodzie sama zainteresowałam się położnictwem. Skończyłam kurs dla doul w Fundacji Rodzić po Ludzku – opowiada.

Kobiety, którym towarzyszyła w porodach, poznawała w szkole rodzenia lub w klubach fitness, gdzie prowadzi zajęcia dla ciężarnych. – Na dziesięć pań, z którymi miałam kontakt, trzy decydowały się na poród w mojej obecności – opowiada.

Jedną z kobiet, które skorzystały z pomocy takiej specjalistki, jest pani Katarzyna, która rok temu urodziła synka w szpitalu w Bielsku-Białej.

– Doulę poznałam przed porodem. Tamtego dnia była u mnie w domu, gdy zaczęły się skurcze – wspomina. Potem razem pojechały do szpitala. Pani Anna towarzyszyła jej cały czas. Masowała plecy, gdy bolały. Pomogła przy kąpieli. – Masowała mi brzuch strumieniem wody – opowiada młoda mama.

Dodaje, że pani Anna cały czas zajmowała ją też rozmową, by nie trapiła się tym, co za chwilę ją czeka. – Podczas badania trzymała mnie za rękę, uspokajała. Mówiła położnej, by była delikatna, bo mnie boli – wspomina pani Katarzyna.

Doula towarzyszyła jej też podczas trwającego trzy godziny porodu. – Nie wiem, jak bym dała sobie radę bez niej – mówi młoda mama.

Mąż nie chciał być przy porodzie. – Dla niego to był stres. Bał się. Dobrze, że miałam koło siebie doulę.

Pani Katarzyna mówi, że jej koleżanka opłaciła położną, która co kilkanaście minut przychodziła do sali porodowej, a potem szła do innych rodzących.

– A moja doula była ze mną cały czas. Wiem, że są dziewczyny, które nie chciałyby rodzić przy obcych kobietach, ale ja jestem zadowolona, że w tym pięknym i trudnym momencie był ze mną ktoś, kto czuwał, radził, tłumaczył – dodaje.

Rzecz stara ?jak świat

Paulina, warszawska położna, zauważa, że coraz więcej kobiet nie chce już, by mąż był obecny przy porodzie. – Wiele wręcz reaguje na nich agresją. Ale jednocześnie nie chcą być w tym momencie same. Dlatego albo szukają wsparcia u mamy lub siostry, albo korzystają z wynajętej douli – mówi.

Dodaje, że się temu nie dziwi, bo wielu mężczyzn nie wie, jak ma się podczas porodu zachować. Są tacy, którzy przychodzą do sali porodowej z kamerą wideo i mają zamiar kręcić film o tym, jak potomek przychodzi na świat. Inni, pozostawieni bez nadzoru w jednoosobowej sali, chętnie zapoznają się ze znajdującymi się tam urządzeniami i zaczynają się nimi bawić.

W przeciwieństwie do nich doula całą uwagę poświęca rodzącej. – Mówi się nawet, że położna opiekuje się rodzącą od pasa w dół, a doula od pasa w górę – opowiada Paulina.

Izabela Komosa zwraca uwagę, że pomoc innej kobiety przy porodzie to rzecz stara jak świat. Że choć jakiś czas temu od tego się odeszło, panie ponownie uświadamiają sobie, że istnieje taka możliwość. Dodaje, że w szkołach rodzenia wyjaśnia się różnicę między położną, doulą a partnerem podczas porodów.

– W takim momencie rodząca powinna być w gronie kobiet, które będą ją wspierać, a nie mężczyzny, zwłaszcza że część partnerów niechętnie podchodzi do porodu – tłumaczy doula.

Jak zauważa psycholog Anna Kędzierska, doula to „taka wynajęta przyjaciółka". – Ma doświadczenie w towarzyszeniu rodzącej, wie, jak ją wspierać, jest wyczulona nawet na delikatne sygnały. Kobietom, którym zależy na niezawodności, obecność douli przy porodzie zapewne wydaje się dobrym rozwiązaniem. Nawet najbardziej odpowiedzialny i zaangażowany w przeżywanie ciąży mąż ma przecież prawo do chwili słabości, gdy nadejdzie czas porodu. Opłacona doula już tego prawa nie ma – tłumaczy psycholog.

Dyspozycyjność ?w cenie

Zdaniem Kędzierskiej popularność tej formy wsparcia przy porodach może również wynikać z faktu, że rodząca kobieta często nie może liczyć na pomoc ze strony innych członków rodziny: mamy, siostry czy ciotki.

– Mieszkają np. z dala od świeżo upieczonej mamy. Poza tym coraz rzadziej możemy mówić o ciepłych i bliskich relacjach między kobietami. Wszystko to sprawia, że wynajęcie empatycznej, rozumiejącej i skupionej na nas towarzyszki porodu staje się najlepszym rozwiązaniem – tłumaczy psycholog.

Zdaniem Agnieszki Gibalskiej-Dembek ze znanego warszawskiego szpitala położniczego św. Zofii to, że panie korzystają z pomocy doul, może wynikać z zaniku rodzin pokoleniowych.

Jej zdaniem pomoc takich osób jest nieoceniona zwłaszcza wtedy, gdy kobieta nie może liczyć na wsparcie osób najbliższych lub jest samotna. – Kobiety cenią sobie dyspozycyjność douli także po porodzie, czego nie może zapewnić opieka ambulatoryjna czy położna środowiskowa – uważa Gibalska-Dembek.

Przekonać szpitale

Izabela Komosa mówi, że szpitale różnie podchodzą do doul: – Są takie, które akceptują ich obecność na sali porodowej, i takie, które nie chcą się na nią zgodzić, więc rodzące mówią, że towarzyszy im koleżanka czy siostra.

W szpitalu św. Zofii doule uczestniczą w porodach od dwóch lat. – Początkowo rzeczywiście sceptycznie przyglądaliśmy się tej profesji. Położne obawiały się, że doule będą ingerować w kwestie medyczne – wspomina Agnieszka Gibalska-Dembek.

Dodaje, że obecnie placówka jest bardzo otwarta na obecność doul. – Nasze doświadczenia z porodów wspieranych przez nie są bardzo dobre – podkreśla.

Z danych szpitala wynika, że miesięcznie jest tam ok. 560 porodów, z czego na ogół nie więcej niż dziesięć odbywa się w obecności douli.

W Prywatnym Szpitalu Ginekologiczno-Położniczym Łubinowa 3 w Katowicach miesięcznie na świat przychodzi ponad 100 maluchów. We wrześniu było ich nawet ponad 130. – Doula to nie jest u nas powszechne zjawisko, było tylko kilka takich porodów. Nie mamy jednak nic przeciwko temu, gdy kobieta deklaruje poród z doulą – zapewnia Anna Skrzyńska, dyrektor szpitala.

Doule wierzą, że coraz więcej kobiet będzie korzystać z ich pomocy, a szpitale spojrzą na nie bardziej przychylnie. – Liczę, że będą uznanym członkiem zespołu medycznego, który pomaga położnym i je odciąża – mówi Izabela Komosa.

Oprócz męża czy partnera w salach porodowych spotyka się doule. To specjalnie szkolone matki, które wspierają rodzące.

– Zajmują się intymną i emocjonalną stroną porodu, bo kadra medyczna odpowiada za bezpieczeństwo kobiety i jej dziecka – mówi Ewa Pytel, przełożona pielęgniarek i położnych w prywatnym szpitalu ginekologiczno-położniczym w Katowicach.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Ochrona zdrowia
Konsultant krajowa w dziedzinie położnictwa i ginekologii nt. aborcji w Oleśnicy
Ochrona zdrowia
Darmowe badania i porady dietetyka dla pacjentów. Termin mija 18 kwietnia
Ochrona zdrowia
Aborcja w dziewiątym miesiącu ciąży. Izabela Leszczyna komentuje dla "Rz"
Ochrona zdrowia
Trwa kontrola w poradniach i przychodniach. Chodzi o karty szczepień
Ochrona zdrowia
Bezpłatne badania dla większej liczby Polaków. Nowy program ma ruszyć 1 maja