Tarcza antykryzysowa miała ułatwić życie wspólnotom oraz spółdzielniom mieszkaniowym w czasie epidemii. W praktyce jednak zarządy wspólnot czeka więcej biurokracji. A zdalne posiedzenia rad nadzorczych w spółdzielniach mogą okazać się zdalne jedynie z nazwy. Nowe przepisy przesuwają też terminy rocznych zebrań i walnych zgromadzeń. W przypadku walnych zamiast pomóc, namieszały. Teraz nie wiadomo, kiedy mają się odbyć.
Jak poprawiając, bardziej skomplikować
Artykuł 7 tarczy antykryzysowej wprowadza zmiany do art. 21 ustawy o własności lokali. Przewiduje, że uchwała zarządu wspólnoty może być podjęta, jeżeli wszyscy członkowie zostali prawidłowo zawiadomieni o posiedzeniu albo głosowaniu na piśmie albo przy wykorzystaniu środków bezpośredniego porozumiewania się na odległość. Uchwała może być również wynikiem głosów oddanych częściowo na posiedzeniu, a częściowo na piśmie lub przy wykorzystaniu środków bezpośredniego porozumiewania się na odległość. Przepis przewiduje również, że przy obliczaniu kworum uwzględnia się członków zarządu uczestniczących przez oddanie głosu na piśmie lub przy wykorzystaniu środków bezpośredniego porozumiewania się na odległość.
– Mam wrażenie, że autorem tego przepisu jest osoba, która w ogóle nie zna realiów funkcjonowania wspólnot. Do tej pory podejmowanie decyzji przez zarząd wspólnoty było odformalizowane. Nie organizowało się żadnych formalnych posiedzeń, wystarczył zwykły e-mail lub telefon – mówi Rafał Dębowski, adwokat specjalizujący się w prawie nieruchomości. – Tymczasem tarcza wprowadza zbędną biurokrację i wywoła spore zamieszanie w niejednej wspólnocie – dodaje Dębowski.
Czytaj także: Koronawirus: czynsze w spółdzielniach mogą być wyższe