Rz: Czeka nas liberalizacja prawa budowlanego. Niektórzy obawiają się więc, że Polska stanie się brzydsza. Co decyduje o tym, że dany budynek jest świetną architekturą lub całkiem nieudaną?
Radosław Gajda: Gdyby była na to jedna odpowiedź, wszyscy by projektowali świetną architekturę. Oczywiście można odpowiedzieć pragmatycznie, że budynek musi dokładnie spełniać wymagania inwestora: mieścić się w budżecie i być jak najbardziej funkcjonalnym, czyli bez żadnych słupów pośrodku przejścia itd. Ale architektura to nie tylko trwałość i użyteczność, ale także ostatnia część witruwiańskiej triady – piękno. I tu jest pole do popisu dla architekta.
Ludzie mają jednak różne gusta. Jednemu może się podobać coś, co ktoś inny uważa za istny koszmar architektoniczny...
Bo piękno nie jest pojęciem odwołującym się wyłącznie do sfery racjonalnej, ale także do naszych emocji. A pod względem emocjonalnym ludzie bardzo się od siebie różnią. Jednak od starożytności cały czas powracają rozważania o uniwersalnym pięknie. Tylko że nigdy jeszcze nie wymyślono takich kanonów piękna, które utrzymałyby się na stałe. Do tego postęp w sztuce polega właśnie na tym, by łamać kanony. Czasem te próby są udane, a czasem nie...
Czyli zbyt restrykcyjne prawo, surowo zakazujące łamania kanonów, zahamowałoby postęp w architekturze?