Partner rozmowy: ING Bank Śląski
Jakie są atuty i motory rozwoju polskiej gospodarki?
Możemy być faktycznie dumni z tego, iż przez ostatnich 30 lat, a tak naprawdę od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej, czyli od 2004 r., polski PKB się potroił. Na pewno służy temu nasza obecność w UE, ale ważne są też i fundamenty, które powstawały od dekad, jeszcze przed dołączeniem naszego kraju do Unii, takie jak polska przedsiębiorczość i mocna dywersyfikacja gospodarki. Mam na myśli zarówno jej sektory branżowe, ale też skalę działania małych i średnich przedsiębiorstw, które obecnie wytwarzają ok. 45 proc. polskiego PKB. To właśnie małe i średnie firmy tworzą tkankę gospodarczą, której nie ma np. w wielu krajach Europy Centralno-Wschodniej, w których prywatyzacja przebiegła inaczej. To jest właśnie ten duch przedsiębiorczości. Innym elementem, który jest z kolei bardzo ważny z perspektywy inwestycji zagranicznych napływających do Polski to dobrze wykształcona kadra pracowników. Mamy również duży rynek lokalny w postaci 38 milionów konsumentów. To ważne z perspektywy inwestorów, bo również im zapewnia sprzedaż. To szereg czynników, które spowodowały, że jako kraj odnieśliśmy sukces gospodarczy. Podczas tegorocznej edycji EKG mówiono wręcz o cudzie gospodarczym.
To nasze atuty, ale przed polskim biznesem stoi teraz wiele naprawdę trudnych wyzwań?
Wspomniałem, że 45% naszego PKB to zasługa małych i średnich przedsiębiorstw. Z drugiej strony można niestety zauważyć, że MŚP jakby zatrzymały się w swym wzroście i ekspansji. Nastawiły się bardziej na strategię przetrwania, a nie rozwoju. Jest to szczególnie widoczne w ostatnim dziesięcioleciu, czyli nie teraz gdy trwa wojna na Ukrainie, czy wtedy gdy na świecie szalała pandemia, ale już wcześniej, pod koniec drugiej dekady obecnego stulecia. Obserwowaliśmy wstrzymywanie się z podejmowaniem decyzji inwestycyjnych ze względu na niepewność, jeżeli chodzi o politykę fiskalną i inne kluczowe regulacje. To wstrzymanie się nie służy oczywiście polskiej gospodarce w kontekście następnego kroku, który należy wykonać, a więc inwestycji w innowacje oraz w badania i rozwój. Niepewność nie sprzyja też temu, aby firmy inwestowały w zieloną transformację, która z różnych powodów jest ważna. Stagnacja nie jest dobra. Do tego dochodzą wszystkie aspekty geopolityczne, które tylko potęgują tę niepewność.
Wskazuje pan na badania i rozwój. Czy nasza gospodarka ma szansę stać się opartą na wiedzy i technologiach?
Oczywiście, że tak. Znamy przykłady firm właśnie z obszaru innowacji, technologii, które odniosły sukces. Mamy przedsiębiorców, którzy tworzą bardzo ciekawe projekty. Są podwaliny pod to, aby stać się nowoczesną gospodarką opartą na nowych technologiach. Mamy doskonałych pracowników, którzy są jedną z przyczyn, dla których do Polski płyną inwestycje bezpośrednie. Posiadamy wiedzę i mocne kadry w zakresie informatyki, a także centra usług wspólnych, gdzie świadczone są usługi na rzecz globalnych instytucji finansowych, także tej, którą reprezentuję w kontekście międzynarodowym. Usługi oferowane przez te centra są na coraz wyższym poziomie wartości dodanej. To już nie tylko przetwarzanie danych, ale też elementy związane z zarządzaniem ryzykiem, kapitałem, z kwestiami podatkowymi. Pokazuje to, że w Polsce jest know-how i to w wyższym stopniu niż np. w centrach lokalizowanych w Azji. To nasza przewaga konkurencyjna. Powstają u nas firmy, także technologiczne, które bardzo skutecznie dokonują ekspansji na rynki międzynarodowe. Wydaje się więc, że podstawy ku temu, aby nasza gospodarka była opartą na wiedzy jak najbardziej są.
Niczego w tym zakresie nam nie brakuje?
Na pewno przydałoby się rozszerzenie możliwości finansowania, bo to zawsze jest bardzo ważne w rozwoju nowych technologii. Dziś to w dużym stopniu finansowanie albo ze środków własnych, albo z kredytu. A bank nie powinien być jedynym źródłem finansowania rozwoju nowych technologii. I dlatego bardzo cieszy to, iż mamy coraz więcej funduszy typu private equity, które finansują takie przedsięwzięcia, w tym również startupy związane z nowymi technologiami, digitalizacją, robotyzacją i zastosowaniem tych rozwiązań na zasadach komercyjnych. Rozszerzenie palety możliwości finansowania tego typu przedsięwzięć to bardzo ważny element. To jest też ważne w połączeniu z kapitałem ludzkim, którym dysponujemy.
Wspomniał pan też o ekspansji na rynki międzynarodowe. I tu jawi się kolejne pytanie - czy polska gospodarka może być nadal konkurencyjna względem innych globalnych rynków?
Jak najbardziej może. Natomiast ta konkurencyjność nie może oczywiście opierać się w tak dużym stopniu jak do tej pory na niskim koszcie pracy, choćby dlatego, że on stale rośnie. Dzisiaj przedsiębiorcy sygnalizują dwa obszary, w których baza kosztowa znacząco rośnie. Pierwszy to koszty energii elektrycznej, a drugi to właśnie koszty pracowników, szczególnie wykwalifikowanych. To wyzwania, na które odpowiedzi trzeba szukać właśnie we włączaniu się w globalne, międzynarodowe łańcuchy dostaw na wyższym poziomie wartości dodanej. Jest to możliwe właśnie dzięki temu, że dysponujemy know-how i wykwalifikowaną kadrą pracowniczą. Jest zresztą ciekawy aspekt związany z geopolityką, czyli skracanie łańcuchów dostaw, nearshoring w Europie. Szczególnie widać to wśród producentów z krajów azjatyckich np. z Korei Płd. czy Japonii. Produkcja np. w zakresie elektromobilności, którą lokują w Polsce, w coraz większym stopniu wymaga właśnie z jednej strony pracowników o wyższym poziomie wykształcenia i przygotowania - a takie kadry w Polsce inwestorzy znajdują - a z drugiej strony pozwala na produkcję komponentów i elementów o wyższej wartości dodanej.
Zmierzamy więc w dobrym kierunku?
Migracja wzdłuż krzywej wartości dodanej następuje. Natomiast powiedziałbym, że ona postępuje trochę spontanicznie. Dlatego wszelkie programy pomocowe ze strony rządowej oraz zwiększanie możliwości finansowania tego typu inwestycji są w tej chwili bardzo pożądane.
Partner rozmowy: ING Bank Śląski