Program „Na start” ma pod górkę. Nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle będzie uchwalony. Nie chcą go ani Lewica, ani Trzecia Droga. Jakie strategie obiorą deweloperzy w tak niepewnej sytuacji?
Doradca i pośrednik Tomasz Lebiedź żartuje, że program „Na start” jest jak Yeti albo potwór z Loch Ness. – Nikt go nie widział, a wszyscy o nim mówią. A władza hamletyzuje – mówi Tomasz Lebiedź. – Jakie więc mamy poczynić założenia? Że program będzie – w dodatku powszechnie dostępny, a wtedy banki oraz deweloperzy zostaną uratowani? Że program będzie, ale tak sprytnie wprowadzony, żeby prawie nikt go nie dostał? A wtedy PO zachowa twarz, bo zaliczy spełnienie obietnicy wyborczej? Czy że programu jednak nie będzie, a wtedy wreszcie rynek wejdzie w dawno oczekiwaną korektę?