Bez błędów „Bezpiecznego kredytu 2 proc.”
– Ten program na pierwszy rzut oka wydaje się bardziej atrakcyjny niż bardzo popularny „Bezpieczny kredyt 2 proc.” ze względu na niższe stopy procentowe kredytów z dopłatami – komentuje Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. – Ale przy licznych ograniczeniach jest to oferta bardzo interesująca przede wszystkim dla większych rodzin. Im jednak mniejsza liczba członków rodziny, tym gorzej – zaznacza Sadowski.
Jego zdaniem trudno mieć o to pretensje do rządu. Nowa propozycja zdaje się unikać błędów „Bk2”, który w zasadzie był dostępny dla wszystkich chętnych na zakup pierwszego mieszkania. Był szczególnie atrakcyjny dla singli i par bez dzieci. Powodowało to też jego nadużywanie ze strony osób, które było stać na kredyt na warunkach rynkowych. Skutkiem zaś była kumulacja nadmiernego popytu w II połowie 2023 r. (złożono wówczas niemal 130 tys. wniosków), co przełożyło się na gwałtowne wykupienie oferty mieszkaniowej i wzrost cen nieruchomości.
Bez windowania cen mieszkań
– Mimo pewnych ograniczeń popyt na „Kredyt na start” moim zdaniem będzie dosyć silny. Wciąż jest sporo osób, który chciałyby skorzystać z preferencyjnej oferty – ocenia Sadowski. – Jednocześnie przy kwartalnych limitach wniosków ten popyt może być rozłożony w czasie, dzięki czemu jest szansa, że ceny mieszkań nie będą rosły z tego powodu – dodaje.
Także zdaniem Przemysława Dziąga, radcy prawnego Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD), nowy program likwiduje luki i niedoskonałości „Bk2”. – Kieruje go do osób, których nie stać na kredyt na zasadach rynkowych – mówi Dziąg. – Inaczej niż poprzedni, ten program został rozpisany na cztery lata, co pozwoli ustabilizować rynek, pozwalając planować więcej inwestycji w dłuższej perspektywie. To powinno przełożyć się na poprawę struktury podaży. Nie powinno być obaw, że program będzie windował ceny mieszkań, co zarzucano poprzedniemu – uważa Dziąg.
Na kieszeń kredytobiorców
– „Kredyt na start” nie jest takim strasznym diabłem, jak maluje go część rynku – uważa Marek Wielgo, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. – Raczej nie spowoduje szturmu kupujących mieszkania na banki – przewiduje.
Niemniej jego zdaniem ceny mieszkań najpewniej będą rosły ze względu na rosnące koszty inwestycji, między innymi droższe grunty. – Z drugiej strony, choć poprzeczka cenowa pójdzie w górę, to nie można wykluczyć, że dzięki temu programowi przynajmniej część firm deweloperskich uwzględni w planach inwestycyjnych budowę lokali w segmencie podstawowym i popularnym, czyli na kieszeń kredytobiorców – mówi. – Program będzie szczególnie atrakcyjny dla wielodzietnych rodzin. W najbliższych latach w ofercie deweloperów pojawi się więc więcej mieszkań trzypokojowych i większych, które w przeliczeniu na metr kwadratowy są znacznie tańsze niż kawalerki czy nawet lokale dwupokojowe – zauważa Wielgo.