Tak wynika z analiz sieciowej agencji nieruchomości Metrohouse i Credipass (pośrednik kredytowy). – Malejąca dostępność mieszkań, które można kupić na tani kredyt, to efekt rosnących cen i dużego zainteresowania zakupami – tłumaczą eksperci.
Malejąca oferta w dużych miastach
Na tani kredyt można kupić mieszkania nie droższe niż 500 tys. zł (singiel) i 600 tys. zł (rodzina). Wkład własny nie może przekraczać 200 tys. zł. – W marcu, a więc przed wejściem w życie programu dopłat („Bk 2 proc.” obowiązuje od lipca), nasza agencja sprawdziła, jak wiele mieszkań z rynku wtórnego spełnia kryteria cenowe programu – mówi Marcin Jańczuk, ekspert Metrohouse. - Monitoringiem objęliśmy lokale z rynku wtórnego w cenie do 600 tys. zł w największych miastach. Badanie powtórzyliśmy w połowie listopada, weryfikując, jak bardzo zmieniła się dostępność lokali, które można kupić z na tani kredyt - wyjaśnia.
Jak mówi Jańczuk, dostępność mieszkań w cenie do 600 tys. zł najbardziej zmalała w największych metropoliach. - W Warszawie oferta mieszkań w tej cenie wynosiła w marcu 35 proc., dziś - 14 proc. Stolica jest jednocześnie miastem, w którym dostępność takich lokali jest najmniejsza – zauważa ekspert Metrohouse. - Rekordowe spadki dostępności takich mieszkań odnotowaliśmy w dwóch innych miastach. W Gdańsku jeszcze osiem miesięcy temu połowa ofert lokali miała cenę poniżej 600 tys. zł, a obecnie - jedynie co czwarta. Wzrosty cen i szybka wyprzedaż mieszkań z tego segmentu doprowadziła do dużego spadku dostępności także w Krakowie, gdzie jedynie co piąte mieszkanie można kupić w cenie do 600 tys. zł. W I kw. tego roku było to 45 proc. Oferta mocno skurczyła się także we Wrocławiu - z 60 do 37 proc.