Logistyka i lekka produkcja to dwie kluczowe branże, którym wynajmujecie powierzchnie. Rynek magazynowy cały czas rośnie mimo zawirowań, jakie towarzyszą nam od 2020 r. Jak długo jeszcze?
Rynek rośnie i długoterminowo będzie rósł, zmieniają się może składowe popytu. W tej chwili coraz większy udział ma przenoszenie produkcji z Azji do szeroko rozumianej Europy. Paradoksalnie kryzys w Ukrainie, problemy z logistyką globalną pomagają rynkowi magazynowemu, bo każdy chce być z towarami i produktami bliżej finalnego odbiorcy, konsumenta, stąd rośnie popyt na powierzchnię magazynową czy hale produkcyjne. Przy czym logistyka może z dnia na dzień podejmować decyzje o rozpoczęciu działań w nowym miejscu, a w przypadku przedsiębiorstw produkcyjnych to perspektywa kilku lat.
Największym beneficjentem tego trendu będą Niemcy – mamy najwięcej zapytań o ten rynek. Bardzo dużo firm niemieckich przenosi produkcję z Chin, Malezji czy Filipin – oczywiście jest to częściowe przenoszenie, a nie jeden do jednego. W naszym przypadku około 60 proc. nowych projektów to będzie lekka produkcja.
Dlaczego Niemcy na tym tak korzystają? Polska – czy szerzej region CEE – nie oferuje niższych kosztów?
Bo to firmy niemieckie mają bardzo dużą ekspozycję na Azję i teraz wracają do Europy, na własny rynek. Rozmawiałem niedawno z niemieckim kontrahentem, który będzie stawiać magazyn za ponad 60 mln euro, który będzie zatrudniać zaledwie dziesięć osób. Nie ma więc potrzeby lokować fabryki w Polsce. Bardziej zaawansowana technologiczna produkcja będzie sprowadzana do Niemiec. Reasumując, Niemcy, Austria, Beneluks, ale i Polska będą beneficjentami nearshoringu. Polska faktycznie w przypadku produkcji, która wymaga siły roboczej, będzie wygrywać niższymi kosztami.