Mieszkania spółdzielcze dwa razy do roku są bilansowane pod względem rachunków wchodzących w skład czynszu. To jeden z najbardziej stresujących momentów dla właścicieli, zwłaszcza po okresie grzewczym. W tym roku będzie jeszcze gorzej. Spółdzielnie nie potrafią policzyć wysokości spodziewanych dopłat. Jak zaznacza prof. Jerzy Jankowski, szef Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP, ich organizacja nie ma wpływu na wysokość cen energii.
– Członkowie spółdzielni, wspólnot są zaskakiwani drastycznymi podwyżkami. Jest to jeden wielki stan niepewności – uważa prof. Jankowski.
Wprawdzie dostawcy ogrzewania mogą podnieść jego cenę maksimum do 40 proc. zgodnie z ustawą o zamrożeniu cen energii, ale nie da się przewidzieć, ile zużyją go użytkownicy lokali. A nadal w wielu budynkach funkcjonują grzejniki bez liczników i wszyscy mieszkańcy płacą rachunki solidarnie. W gorszej sytuacji są tylko ci, którzy wynajmują mieszkania i właśnie kończy im się umowa.
Podsumowanie okresu grzewczego i dopłat przyjdzie w okolicach maja. Tymczasem zgodnie z prawem właściciel lokalu ma 30 dni na zwrócenie najemcy kaucji po opuszczeniu lokalu. A co z rachunkami? Zdaniem mecenas Anny Niecikowskiej w takiej sytuacji można albo spróbować się porozumieć z najemcą, albo pozwać go o zapłatę.
Aby zabezpieczyć się na przyszłość, w przypadku umów, które nadal mają obowiązywać, warto wynegocjować nowe zasady najmu.