Średnia cena ofertowa mkw. mieszkania na rynku wtórnym w Warszawie w
IV kw. 2021 r. to już ponad 13 tys. zł – wynika z analiz portali
Morizon.pl i Gratka.pl. W Gdańsku jest to ponad 11,6 tys. zł, w
Katowicach – ponad 6,7 tys. zł. W Krakowie niemal 11,5 tys. zł. W Łodzi
mieszkania z drugiej ręki zdrożały do niemal 6,9 tys. zł za mkw., a we Wrocławiu –
do 9,6 tys. zł.
Do tego drastycznie rosną ceny gazu, prądu,
wywozu śmieci, utrzymania nieruchomości. Jak to wpłynie na rynek najmu?
Czy pandemia nie pozwoli na dyktowanie wyższych stawek za wynajem
mieszkania?
Maciej Klukowski, dyrektor Home Management by Metrohouse:
- Wzrost kosztów utrzymania mieszkań jest ogólnopolski, co oznacza że dotknie wszystkie nieruchomości przygotowane na wynajem. Inaczej jednak będą się te koszty przekładać na nowe i stare budownictwo. Nowy blok z rozwiązaniami ograniczającymi zużycie energii (cieplnej, elektrycznej), z licznikami ciepła, będzie miał dużo niższe wzrosty kosztów niż nieocieplony budynek ze starą ciepłownią. Dlatego oczekujemy większego zainteresowania nowymi mieszkaniami i takimi, które wprost wskazują niskie koszty utrzymania (mniejszy metraż, efektywne sprzęty AGD, ekologiczne rozwiązania architektoniczne). Wzrost kosztów przełoży się na rachunek całościowy za najem.
W wielu przypadkach oczekujemy jednak, że część właścicieli mieszkań nie przerzuci w pełni podwyżki na najemców w obawie przed ich utratą, co oznaczałoby konieczność ponoszenia kosztów w całości, gdy mieszkanie opustoszeje.
O dziwo jednak, na rynku wynajmu mieszkań praktycznie nie widać już pandemii. Stawki najmu podniosły się po szoku z 2020 roku i odnotowujemy kwoty nieznacznie niższe niż w 2019. To co się zmieniło, to liczba osób zainteresowanych i ich skłonność do negocjacji ceny.