Jak podkreśla Joanna Lebiedź, pośredniczka z biura nieruchomości Lebiedź i Lebiedź, na wiosnę sprzedaż domów wprawdzie ruszyła, ale tylko tych, których ceny zostały obniżone. – Drogie budynki wciąż nie mogą znaleźć nabywców – mówi pośredniczka.
Leszek Baranowski z agencji Bracia Strzelczyk przyznaje, że także jego firma notuje teraz więcej transakcji sprzedaży domów, ale jest to związane z porą roku, która takim zakupom sprzyja. – Popyt na domy jest minimalny. Ceny są więc niższe niż kilka lat temu. W zależności od lokalizacji, terminu budowy oraz wielkości działki różnica wynosi od 5 do 20 proc. – wylicza Leszek Baranowski.
I podaje przykłady: w tym roku za pośrednictwem tej agencji sprzedano połowę nowego, 130-metrowego bliźniaka na 341-metrowej działce. Za ten dom w Wawrze nabywca zapłacił 950 tys. zł. Środkowy segment na Białołęce z 2006 r., o powierzchni użytkowej 125 mkw., stojący na 353-metrowej działce, został sprzedany za 670 tys. zł. – Ten dom był najtańszym warszawskim budynkiem sprzedanym w tym roku za pośrednictwem naszej firmy – podaje Baranowski.
Cezary Szubielski, dyrektor żoliborskiego biura Krupa Nieruchomości, przypomina z kolei, że domy sprzedają się zdecydowanie wolniej niż mieszkania bez względu na aktualne tendencje na rynku. – Dotyczy to zwłaszcza drogich budynków, a do takich należą te położone w Warszawie. Tu też, w przeciwieństwie do okolic stolicy, domy nabywane są za gotówkę, bez posiłkowania się kredytem – zauważa dyrektor. Według niego klienci poszukują przede wszystkim budynków wolno stojących. – Segmenty czy budynki w zabudowie bliźniaczej stwarzają pewne ograniczenia, związane ze wspólną konstrukcją i sąsiedztwem – tłumaczy Cezary Szubielski. Zaletą takich domów są jednak niższe ceny – czasem nawet o połowę w porównaniu z domami, które nie mają tak bliskiego sąsiedztwa. – Wynika to zarówno z niższych kosztów budowy, jak i możliwości ich posadowienia na znacznie mniejszej działce – tłumaczy Cezary Szubielski. Podkreśla, że w wielu bliższych centrum miasta miejscach ceny gruntów osiągnęły taki poziom, że zaistniała tendencja do budowy wielokondygnacyjnych segmentów na bardzo niewielkich parcelach. – Bywa, że czterokondygnacyjny 300-metrowy budynek zajmuje 150-metrową działkę. – przyznaje pośrednik.
Według Joanny Lebiedź najbardziej poszukiwane są niedrogie domy, niezależnie od liczby pięter. – Gównym wyznacznikiem jest najczęściej zasobność portfela lub zdolność kredytowa – tłumaczy Joanna Lebiedź. Dodaje, że im bliżej miasta, tym działki są mniejsze. – Dominuje więc zabudowa szeregowa. Domy parterowe są zaś często budowane na hektarowych siedliskach. Generalnie jednak takich budynków jest niewiele właśnie z powodu zbyt małych działek – podkreśla.