Kto z nas nie marzy, by dostać w spadku czy darowiźnie choćby niewielkie lokum. Niestety, taki prezent od losu szybko może okazać się dość kosztowny. Na pełne zwolnienie z podatku od spadków i darowizn może liczyć tylko najbliższa rodzina – małżonek, zstępni (dzieci, wnuki itd.), wstępni (rodzice, dziadkowie itd.), pasierb, rodzeństwo, ojczym, macocha – i to pod określonymi warunkami.
Im zaś więzi rodzinne między obdarowanym czy spadkobiercą a darczyńcą czy spadkodawcą mniejsze, tym na więcej może liczyć fiskus. Zasadniczo to podatnik deklaruje, na ile wycenia dom czy mieszkanie, ale sztuczne zaniżanie ich wartości to nie najlepszy pomysł. Ta reguła dotyczy też urzędników, którzy cen nieruchomości również nie mogą brać z sufitu.
Zgodnie z ustawą o podatku od spadków i darowizn, co do zasady podstawę opodatkowania stanowi wartość nabytych rzeczy i praw majątkowych po potrąceniu długów i ciężarów (czysta wartość), ustalona według stanu rzeczy i praw w dniu nabycia i cen rynkowych z dnia powstania obowiązku podatkowego.
Rynkowa wartość
Przyjmuje się ją w wysokości określonej przez nabywcę, tj. obdarowanego czy spadkobiercę, ale jeżeli odpowiada ona wartości rynkowej. Tę zaś określa się na podstawie przeciętnych cen stosowanych w obrocie rzeczami tego samego rodzaju i gatunku, z uwzględnieniem ich miejsca położenia, stanu i stopnia zużycia (prawami majątkowymi tego samego rodzaju), z dnia powstania obowiązku podatkowego.
W praktyce to osoba, która dostanie mieszkanie czy dom w spadku, ewentualnie w darowiźnie, na potrzeby rozliczenia z fiskusem powinna zadeklarować, na ile wycenia wartość nieruchomości. Ta zaś powinna odpowiadać wartości rynkowej.