Hokej to jeden z bardziej brutalnych sportów. Niektóre utarczki na lodowisku przypominają regularne bójki. Nic więc dziwnego, że badania nad agresją kanadyjscy naukowcy z Brock University w Ontario przeprowadzili na zawodnikach jednej drużyny hokejowej. Porównując proporcje ich twarzy, odkryli w nich cechę wspólną najbardziej agresywnym sportowcom. Wyniki badań opublikowało pismo "Proceedings of the Royal Society B".
To nie przypadek, że badania prowadzone były wyłącznie wśród panów. "Ludzie nie rodzą się źli. Mimo to, jeśli ktoś urodzi się mężczyzną, to się wydaje, że zrobił już pierwszy krok w stronę przemocy" – napisała Debra Niehoff w książce "Biologia przemocy". Za tym stwierdzeniem stoją dowody na to, że agresję w dużej mierze wywołuje wysoki poziom testosteronu, męskiego hormonu płciowego.
Skłonność do przemocy u hokeistów można z łatwością przeliczyć na punkty karne przyznane przez sędziów za popychanie czy bójki na lodowisku. W twarzach zawodników, którzy byli najczęściej karani, naukowcy odnaleźli wspólny mianownik. Okazało się, że im większy jest tzw. wskaźnik twarzowy, czyli stosunek szerokości do długości oblicza, tym wyższy poziom agresji wykazuje dana osoba. U mężczyzn ten wskaźnik jest z reguły większy niż u kobiet, co – jak tłumaczą badacze – jest związane z wyższym poziomem testosteronu.
Naukowcy przypuszczają, że szerokie i wysokie twarze osób z wysokim poziomem agresji mogły być faworyzowane przez ewolucję po to, by ostrzegały otoczenie przed wybuchowym usposobieniem ich właścicieli. To istotna informacja, gdyż te "wojownicze" rysy nie są związane z atletyczną budową ciała, pozwalają więc niepozornie zbudowanym osobnikom odstraszyć rywali, zanim dojdzie do konfrontacji siłowej.
Teraz psycholodzy z Brock University chcą sprawdzić, w jakim stopniu wykorzystujemy takie informacje w codziennych zachowaniach.