Jean-Marie Gustave Le Clézio: pisarz zagubionych światów

105. laureat Literackiej nagrody Nobla. Akademia Szwedzka nagrodziła pisarza „otwierającego nowe perspektywy poetyckich podróży i zmysłowych uniesień”

Aktualizacja: 10.10.2008 08:30 Publikacja: 10.10.2008 02:36

Pisarz z żoną Mariną podczas wywiadu dla wydawnictwa Gallimard, Paryż, listopad 1963 r.

Pisarz z żoną Mariną podczas wywiadu dla wydawnictwa Gallimard, Paryż, listopad 1963 r.

Foto: AFP

Mówi, że jego drugą ojczyzną jest język francuski. Pierwszą stała się Ameryka Środkowa. Tam szuka tematów powieści, dzięki którym czytelnik poznaje i docenia Innego – jego wierzenia i obyczaje.

„Jestem Indianinem – napisał o sobie Le Clézio. – Nie wiedziałem o tym, dopóki nie spotkałem Indian. Teraz wiem. Nie jestem może bardzo dobrym Indianinem. Nie umiem uprawiać kukurydzy, nie potrafiłbym wydłubać pirogi. Peyotl nie ma na mnie wielkiego oddziaływania. Ale jeśli chodzi o resztę, o sposób chodzenia i mówienia, okazywania miłości i odczuwania strachu, to mogę powiedzieć, że kiedy zetknąłem się z indiańskimi ludami, ja, który nie myślałem, że mam jakąś rodzinę, poczułem nagle, że posiadam tysiące ojców, braci i żon”.

[srodtytul]W dżungli Panamy[/srodtytul]

Urodził się w 1940 r. w Nicei, jego przodkowie pochodzili z Bretanii i Anglii. Gdy miał osiem lat, rodzina przeniosła się do Nigerii, gdzie wcześniej ojciec pisarza pracował jako lekarz. Dzieciństwo upłynęło mu na podróżach, m.in. do Maroka i Wielkiej Brytanii. Prawdopodobnie stąd wzięła się jego późniejsza namiętność do wojaży.

Należy do najczęściej tłumaczonych autorów francuskich. Debiutował, mając 23 lata, powieścią „Protokół”, za którą otrzymał Prix Renaudot. Poruszył w niej po raz pierwszy jeden ze swych wielkich tematów – rozdarcie pomiędzy utartymi, powszechnie akceptowanymi sposobami rozumowania a skrajnych stanów umysłu. Krytyka porównywała go do Camusa. W 1970 r. wyruszył do Panamy, gdzie, mieszkając w dżungli, poznał życie tubylców.

– To doświadczenie zmieniło moje życie – powiedział potem. – Moje wyobrażenia o świecie, o sztuce, mój sposób bycia z innymi, sposób, w jaki chodzę, kocham i śpię, aż po moje sny.

Nie idealizował Indian. Wiedział, że wśród nich jest przemoc. Podziwiał tubylców za „stosunek do ziemi, na której żyją, który wypływa z dokładnej oceny własnych ograniczeń”.

Spotkanie z indiańskim światem wywarło silny wpływ na twórczość Le Clézio. W swej prozie zaczął przedstawiać tradycyjne społeczeństwa Afryki i Ameryki. Portretował życie „ostatnich wolnych ludzi”. Staremu Kontynentowi przypatruje się krytycznie. W esejach z tomu „Meksykański sen” krytykuje Zachód za nieustanne dążenie do dominacji, niszczenie tego, co autentyczne i najwartościowsze w człowieku.

W Meksyku Le Clézio spotkał przyszłą żonę, Marokankę Jemię, którą poślubił w 1975 roku. W tym czasie ukazała się książka „Voyage de l’autre cote” zawierająca opis wrażeń z podróży po Ameryce.

[srodtytul]W 1980 r. wydał powieść [/srodtytul]

„Pustynia”, która przyniosła mu laur Akademii Francuskiej. Jej członkowie stwierdzili, że książka „zawiera wspaniałe obrazy zagubionych kultur północnoafrykańskiej pustyni zestawione z panoramą Europy widzianej oczyma niechcianych imigrantów”. Zajmował się też tłumaczeniami – przekładał literaturę meksykańską na francuski.

[srodtytul]Szukając raju[/srodtytul]

Fascynacja kulturą wyspiarzy Oceanu Indyjskiego zaowocowała książką „Urania”, która niebawem ukaże się nakładem PIW. To opowieść o świecie powstałym w wyobraźni małego Daniela. Gdy chłopiec dorasta, jako geograf odwiedza Meksyk, by badać obszary wulkaniczne. Wówczas marzenie o Uranii powraca. Daniel spotyka Metysa, od którego dowiaduje się o Campos, tajemniczym zakątku zamieszkanym przez ludzi żyjących w harmonii z naturą. Postanawia poznać to miejsce.

W zeszłym roku wydał „Ballaciner” – tom esejów o znaczeniu filmu w jego życiu. W dorobku ma bajki dla dzieci: „Lullaby” i „Balaabilou”. Ostatnim Francuzem, którego wyróżniła Akademia Szwedzka, był Claude Simone, laureat z 1985 roku.

[wyimek]Europę krytykuje za dążenie do dominacji. W prozie pokazuje kulturę Indian[/wyimek]

[ramka][srodtytul]W „dzienniku” Gombrowicza[/srodtytul]

[b]Młody bóg w majteczkach kąpielowych[/b]

Le Clézio? Niech będzie Le Clézio, choć nie mam pojęcia co by tu o nim... Le Clézio odwiedził mnie z żoną wkrótce po moim przybyciu do Vence i wywarł jak najlepsze wrażenie, poważny, inteligentny, szczery. Dramatyczny (ma 27 lat) i skupiony. Bardzo urodziwy, a bardziej jeszcze fotogeniczny, więc „Express” i inne revues walą jego fotografie na całą stronę.

Prasa widzi w nim czołową sławę literatury francuskiej „a l’heure de promesse”, jest już znany w Europie, skatalogowany jako przyszły Camus Francji, ludzie przystają, gdy idzie ulicą. Dwadzieścia siedem lat, a już trzy powieści (ci Francuzi, rzeczywiście...).

Pomijając niewygody tej nieco karkołomnej pozycji, Le Clézio – tak mi się zdaje – jest zagrożony z dwóch stron. Pierwsze niebezpieczeństwo, to gatunek życia jaki mu przypadł w udziale, zbyt rajsko-idylliczny. Zdrów, krzepki, opalony wśród kwiatów Nicei, z ładną żoną, krewetki, rozgłos i plaża... czegóż chcieć więcej? Jego powieści dyszą mrokiem nieprzeniknionym najskrajniejszej rozpaczy, gdy on sam, młody bóg w majteczkach kąpielowych, zanurza się w lazury słone Morza Śródziemnego. Ale ta kontrowersja jest zbyt naskórkowa, aby go mogła naprawdę skompromitować i dopiero drugi jad, o wiele bardziej przenikający, staje się wehikułem tej pierwszej trucizny. Ten drugi jad, to uroda.

Musiałbym go znać, gdy miał lat czternaście, trzynaście, aby móc o tym coś konkretniejszego powiedzieć. Tak jak go widzę obecnie, on broni się przed urodą przede wszystkim głosem – który jest niespodziewanie gruby, męski, solidny – tudzież krańcowym tragizmem swej wizji świata, a także heroizmem postawy etycznej. Mimo to zdarzają mu się pewne koncesje, jego żona, na przykład, też jest ładniutka i mają samochodzik sportowy niezłej marki, niemniej przystojny. A też uważam za bardzo znaczące i charakterystyczne iż mieszkają w Nicei na placu, który się nazywa „Ile de Beauté” (Wyspa Piękności). Nie będę twierdził, naturalnie, że umyślnie ten plac sobie wybrali, ale w życiu zdarzają się takie zbieżności niedyskretne, demaskujące ukrytą tendencję... ten przypadek, moim zdaniem, nie jest wyłącznie przypadkiem.

Le Clézio tedy składa się z kontrastów: z jednej strony uroda, zdrowie, sława, fotosy, Nicea, róże, samochodzik, z drugiej ciemność, noc, pustka, samotność, absurd, śmierć. Ale jego największa trudność to, iż w nim dramat staje się urodziwy, powabny. On się buntuje, „młodość, nie wiem co to jest, to nie istnieje”, powiedział w którymś wywiadzie... ale nie wziął pod uwagę, że młodym nie jest się dla siebie samego, młodym jest się dla innych, poprzez innych.

Jedyne co by go mogło uratować, to śmiech. [1966]

[i]Cytat na podstawie edycji Wydawnictwa Literackiego: Witold Gombrowicz, „Dziennik” t. 1-2, Kraków 2007Copyright © Rita Gombrowicz & Institut Littéraire, 1997All rights reservedCopyright © by Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997[/i][/ramka]

[i]Korzystałem z tekstów Zofii Kozimor, tłumaczki „Uranii”, zamieszczonych na jej stronie internetowej oraz serwisów reuters, ap, pap[/i]

Mówi, że jego drugą ojczyzną jest język francuski. Pierwszą stała się Ameryka Środkowa. Tam szuka tematów powieści, dzięki którym czytelnik poznaje i docenia Innego – jego wierzenia i obyczaje.

„Jestem Indianinem – napisał o sobie Le Clézio. – Nie wiedziałem o tym, dopóki nie spotkałem Indian. Teraz wiem. Nie jestem może bardzo dobrym Indianinem. Nie umiem uprawiać kukurydzy, nie potrafiłbym wydłubać pirogi. Peyotl nie ma na mnie wielkiego oddziaływania. Ale jeśli chodzi o resztę, o sposób chodzenia i mówienia, okazywania miłości i odczuwania strachu, to mogę powiedzieć, że kiedy zetknąłem się z indiańskimi ludami, ja, który nie myślałem, że mam jakąś rodzinę, poczułem nagle, że posiadam tysiące ojców, braci i żon”.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Nauka
Kiedy gospodarki są w szoku? Co i jak kształtuje cykle koniunkturalne
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Nauka
Obraz, notatki na marginesach. Co staropolskie książki mówią o ich czytelnikach?
Nauka
Etiopskie kazania. Nieznane karty z historii zakodowane w starożytnym języku
Nauka
Niezwykły fenomen „mlecznego morza”. Naukowcy bliżej rozwiązania zagadki
Nauka
„Wpływ psów na środowisko jest bardziej zdradliwy niż się uważa”. Nowe wyniki badań